poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Bogdanka - dzień II



Tym wzrokiem porażałem rywali..., nie na wszystkich działa :-(

Dzień drugi miał się zacząć od ładnej pogody, a tu masz: deszczyk, słońce, śnieżek, słońce. Na szczęście nie padało intensywnie, więc trasa była nawet bardziej sucha niż w sobotę. Organizatorzy odcięli mało przejezdny rów z wodą, zatem było nieco przyjemniej. W niedzielę, jak pewnie pamiętacie, 10 zawodnikom przede mną miały zdefektować motocykle, a ja po świetnym wyścigu miałem zająć pierwsze miejsce. Plan udało się zrealizować w 10%. Zdefektował motocykl Piotrka Płochockiego, który przez całą godzinę wyścigu siedział mi na plecach i pewnie by mnie objechał, gdyby nie ten defekt. Pozostali dojechali do mety bez problemów, zatem zająłem 11 miejsce – w końcu dwie jedynki:-). Jedenasty na 17 startujących w tej klasie to odległa pozycja, jednak jechało mi się dobrze.


Ogladamy z Łukaszem Kurowskim występ cheerleaderek, tuż przed startem do biegu.

Przede wszystkim ustawiłem się na stracie w pierwszej linii. To nic, że pomiędzy Łukaszem Kurowskim i Pawłem Szturomskim. Ci dwaj szybko startują zatem może zabiorą mnie ze sobą, pomyślałem. Szturomski wystartował znacznie przede mną, ale Kurowski miał kłopot z szybkim uruchomieniem motocykla. Wystartował chwilkę po mnie , ale już w łuku był pod moim łokciem. Elegancko, jak to Łukasz potrafi, zacieśnił łuk i wyszedł przede mnie. Pewnie na swoje nieszczęście. Nie było już miejsca i Qurak wybrał ścieżkę przez błotko na trawniku przy asfalcie. Rozpędzone tylne koło motocykla Quraka wyprzedziło przednie i moto wyskoczyło spod Łukasza na asfalt, kręcąc bąki na otwartym gazie. Widząc to uciekłem na bok i odjąłem nieco, przejeżdżając przez to błotko. Udało mi się. Wydawało się, że Kurowski będzie się długo zbierał, ale nie. Już po minucie był koło mnie i pojechał w swej szalonej pogoni za czołówką. Trzeba przyznać, że Qurak potrafi się zmobilizować i wykorzystać swoje szoferskie talenta :-). Po około 70 minutach wyścigu, dublowali mnie pierwsi zawodnicy.


2 Paweł Szturomski

Najpierw Carlos, który wystartował naprawdę nieźle i szedł pierwszy z peletonu. Akurat dorwał mnie na prostej, gdzie była jedna dobra ścieżka. Rwałem zatem w jego kilwaterze, przyjmując na hełm i klatę wszystko spod kół Karola Kędzierskiego. Widziałem z bliska zalety hałdy węglowej. Całkiem ładne kamienie, a jak boli, gdy walą w nieosłonięte ręce… Następnym razem jak będę chciał przemalować kask, to zwrócę się do Karola o powtórkę. Ten to potrafi wypiaskować ( wykamieniować ?) hełm. W sumie powinienem zwrócić się do niego o naprawienie szkody:-), ale wówczas niczym bym się nie różnił od pieniaczy naszej, pożal się Boże, polityki. Zaś ta myśl wydaje mi się na tyle wstrętna, że powiem – kamieniuj Carlos, nie żałuj sobie:-). Chwilę po Karolu przelecieli koło mnie: Łukasz Kędzierski i Łukasz Kurowski.


111 Kurowski przed 21 Kędzierskim na trasie.

Po dżentelmeńsku, bez dotykania i piaskowania, pognali walcząc o pierwsze miejsce w klasie Senior 2. Wygrał Łukasz Kędzierski, o niecałą sekundę wyprzedzając Quraka. Na ponad 90 minut wyścigu. Oj, wygląda na to, że nie będzie miał Łukasz łatwego życia z Kurowskim. Będzie walka na każdych zawodach. Trzeci w tej klasie przyjechał Paweł Szymkowski, świetnie czujący się na rajdowej trasie XC w Bogdance. Rajdowej z charakteru, bo przeszkód typowo motocrossowych prawie nie było.


1 Karol Kędzierski

W klasie Senior 1 za Carlosem przyjechał kolejny rajdowiec – Marcin Frycz, a za nim Paweł Szturomski. Szturomski jechał z bardzo bolesną kontuzją nadgarstka, więc na pewno nie rozwinął skrzydeł, starając się oszczędzać rękę.


14 Marcin Frycz

W kolejnych zawodach mogą się nie pojawić rajdowcy, zatem układ sił może być znacząco inny. Pożyjemy, zobaczymy:-).


Po węglu jeździ się z górki i...

Biedny Kowal spędził nockę w dreszczach gorączkowych, a mimo to postanowił wystartować. Jednak po drugim kole odpuścił i słusznie. Jak się szybko jedzie, to trzeba być w 100% sprawnym, inaczej może być nieprzyjemna kara i po co to komu?


pod górkę - tutaj 3 Mirek Kowalski

W klasie Junior zawody wygrał Filip Więckowski przed Michałem Kędziorą i Jakubem Piątkiem. Warto wspomnieć, że świetnie zaprezentował się Maciek Giemza, który przesiadł się w tym roku ze swojej rajdowej pięćdziesiątki na „duży” motocykl. Drugiego dnia Giemza przegrał podium tylko o 12 sekund. Jechał skutecznie, trzymając do końca wyścigu niezłe tempo. No, no, nawet nie zauważyłem kiedy mnie wyprzedził:-).


Podium kl.Junior


Frekwencja w Mistrzostwach Polski, podobna do tej z poprzedniego sezonu i wydaje się, że taka pozostanie. Przebić się do czołówki jest bardzo trudno, a jeździć w ogonie mało kto lubi.


Na trasie - 155 Jakub Galiński

W Pucharze jest oczywiście znacznie lepiej, ale nie aż tak dobrze jak w poprzednim roku. W poszczególnych klasach wygrali zawody następujący szoferzy: Piotr Szczepanek – Junior 85; Marcin Tynowski – weteran; Łukasz Nowak – Senior 1; Mieszko Gotkowski – Senior 2; Andrzej Luberda – Junior.
Z trójmiasta przyjechali z nami na zawody jeszcze trzej koledzy: Grzegorz Zasada był 11, a Paweł Hlavaty 25 w klasie S1, natomiast Jacek Witos 17 w klasie Weteran. Miejsca niezłe, choć z pewnością poniżej możliwości tych zawodników. No cóż, pierwsze koty za płoty:-).


41 Paweł Szymkowski

Wystartowały również dwie panie. Wprawdzie jest to trochę mało aby stworzyć klasę, zatem obie dziewczyny musiały walczyć z szalonymi dawcami nerek płci męskiej. Wiadomo, nie ułatwia to życia. Kinga Gajewska zajęła w klasie Junior miejsce 24, a Zosia Radziwiłowicz – 42 w klasie Senior 1. Nic to. Ja też jeżdżę raczej na końcu stawki. Pamiętajcie dziewczyny – powiedziane jest, że ostatni będą kiedyś pierwszymi. Choć przecież wcale nie byłyście ostatnie:-).
Górnik Łęczna organizuje dobre zawody. Tak też było tym razem. Trasa ciekawa, w miarę pilnowana, praktycznie bez możliwości skracania. Na takiej trasie wyniki odzwierciedlają aktualne możliwości zawodników. Depo wygodne, choć trochę brakowało możliwości kąpieli. Gospodarze gościnni, a pogoda nie zepsuła zawodów. Nam, sportowcom zmechanizowanym, niczego więcej nie trzeba :-).


Na mokrym asfalcie nie trzeba dużo...

Co dalej? Teraz przerwa ponad miesięczna . Będziemy trzepać motogodziny i szlifować formę. Następne zawody to Mistrzostwa Europy Enduro w Kielcach i zamierzamy tam wystartować glum, glum… .

8 komentarzy:

  1. wiecie może który był kiczko z KM quercus?

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Arturze, walka była naprawdę zacięta tylko nie wiem kiedy mieliście tankowanie ;). Co do defektu to niestety smutna prawda, zaspawany tłok z cylindrem.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Rafał Kiczko był dwa razy czwarty w klasie Senior 2.
    Piotrek, pojechałem bez tankowania. Jak zjechałeś na tankowanie, pomyślałem, że jedyna szansa, to dolecieć bez pit stopu. Udało się, ale benzyna skończyła się tuż za metą:-). Inna sprawa, że trasa była szybka i wachy mogło zabraknąć.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest ryzyko, jest zabawa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak szczerze mówiąc, to niekoniecznie ryzyko jest niezbędnym elementem dobrej zabawy. Ale jak kto chce:-). W wypadku naszych zmagań mogła zadecydować taka, a nie inna strategia wyścigu ( brak tankowania). Szkoda, ze twoje moto padło:-(. W każdym razie będzie jeszcze kilka pojedynków w tym sezonie, bo przeciez naprawisz motocykl?

    OdpowiedzUsuń
  6. Arturze a jak skomentujesz zmianę harmonogramu zawodów drugiego dnia? Bo chyba jednak cos organizator pomylil kolejnosc wyscigów?

    Pozdro ( ale pisać to Ty umiesz ;-))

    Michał

    OdpowiedzUsuń
  7. Do następnych zawodów naprawię, cylinder już zamówiony.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam kolegów ponownie:-). Dziękuję za komentarz. Michał, pewnie można by tam coś jeszcze wytknąć organizatorowi, ale tylko ten się nie myli, kto nic nie robi. Zatem odpuśćmy te drobne potknięcia organizatorowi. Poza tym harmonogram zawodów jest ogłoszony ramowo na www.pzm.pl i bardzo rzadko bywa zmieniany. Jeżeli już, to raczej godziny startu, a nie kolejność. Pewnie, że lepiej się nie mylić, ale myślę, że nie spowodowało to specjalnego zamętu.
    Piotr - cylinder, tłok, uszczelki, łańcuch rozrządu. Samych części będzie na prawie 2 tys zł. Cholera, człowiek na to wszystko nie zarobi:-). U mnie podobny remont:-(.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń