poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Trening zorganizowany, czyli…jak robi to Kowal



Profesjonalna maska organizatora Seby. Każdy chce taką mieć:-).

Mirek Kowalski ma swoje metody szkoleniowe. Nie wiem czy najlepsze, ale na pewno skuteczne. Z punktu widzenia szkolonego, a takim jestem od początku znajomości z Kowalem, najciekawsze są treningi symulujące prawdziwe zawody. Mirek organizuje je co jakiś czas, niestety niezbyt często. Wiadomo, przygotowanie takiego treningu to znacznie większe nakłady, i finansowe, i czasowe. Podczas ostatniego weekendu wszyscy, którzy nie pojechali na żadne zawody mogli wziąć udział w takim szkoleniu. Mirek organizuje je w kooperacji z Sebastianem Knoffem , który jakkolwiek zawiesił na razie swoją motocrossową karierę, to w życiu sportowym kolegów uczestniczy dość aktywnie. Tym razem ta aktywność zmaterializowała się we organizacji treningu Kowala na torze w Dobrzewinie. W sobotę można było pojeździć na nieco grząskim ale dobrze przygotowanym torze, a w niedzielę od rana trwały starty i biegi treningowe.



Asia Miller (66) rządzi...już od dawna :-)

Nie, żebym nie lubił motocrossu. Wręcz przeciwnie. Lubię, choć nie jestem jego absolutnym wyznawcą. Element rywalizacji, tak wszechobecny w sportach motorowych, w motocrossie wydaje się być wzmocnionym ponad moją normę. Trzeba umieć opanować stress startowy, przemyśleć taktykę wyścigu, a co najważniejsze – pojechać bezpiecznie dla siebie i innych. Tego właśnie uczą starty treningowe. Jeżeli przy tym, trener udziela wskazówek i tłumaczy na co zwrócić szczególną uwagę, to taki trening wart jest siedmiu innych.


Krzysiu Kulesza i Seba Knoff

Dlatego pofatygowałem się w niedzielę na tor w Dobrzewinie. Padać przestało już w piątek, więc tor dobrze się przesuszył, a stary dobry DT dokonał reszty. Było przyczepnie i bez kałuż. Warunki, rzekłbym idealne, gdyby nie wiatr. Zaczęło wiać od rana i nieloty miały problem. Na pierwszym treningu, gdy na dwóch skokach podwiało mi motocykl i mało co abym wylądował na głowie, zrezygnowałem ze skakania. W końcu to przecież zabawa. Niektórzy koledzy postąpili podobnie, jednak część latała dalej. Wiadomo, że dobry lotnik potrafi skompensować wpływ wiatru na zespół motocykl-zawodnik, ustawiając się w odpowiedni sposób już na najeździe. Dlatego Kocur (Dawid Konkol) czy Asia Miller dawali sobie całkiem nieźle radę. Inni, też nieźle, a jeszcze inni na dwa uda – uda się albo nie uda. Kilku chłopakom się nie udało, ale na szczęście , nie odnieśli żadnych obrażeń.
Motocross bez latania to niezła szkoła życia :-). Full gaz – full brake, bez chwili odpoczynku w locie. Jednym słowem, mimo, że efektywnego jeżdżenia było tylko półtorej godziny na cały dzień, to wróciłem do domu dość wymęczony. Pomijam tutaj najbardziej nie lubianą przez mnie cechę startowego dnia w motocrossie – ciągłe czekanie na bieg. Człowiek się ubierze w sprzęt, polata na torze 15 minut i czeka. Potem znowu 15 minut i zaś czeka. Potem kilkanaście minut biegu i znów … zgadnij co? Tak – czeka. Ani się rozebrać, ani odpocząć. W Enduro czy XC, wskakujesz w sprzęt i wykonujesz zadanie. Potem luz i odpoczynek. W MX wykonujesz wiele zadań przedzielonych długimi okresami zalegania. Ok, nie jest to może jakiś dramat i można do tego przywyknąć, ale raczej tego nie polubię.



Stasiu Grygiel - hero "twardych" lądowań



W treningu wzięło udział 26 zawodników, a najlepiej spisali się:
W grupie PRO – Dawid Konkol, Asia Miller i Mieszko Gotkowski.
W grupie SEMI PRO – Krzysztof Kulesza, oraz koledzy Zasada i Skiba.
W grupie OLDIES – koledzy Żochowski, Grygiel i Łukasik.

Do formy dochodzi Krzysztof Kulesza, który po zeszłorocznym skomplikowanym złamaniu ramiena wznowił treningi i radzi sobie coraz lepiej. Na następnym treningu zobaczymy go pewnie w grupie PRO:-).

Kowal wraz z Sebą wręczyli pamiątkowe puchary, a na twarzach raiderów malowało się zadowolenie. Wszyscy cali i zdrowi, podobnie jak sprzęt. Prawie jak nowy :-). To była dobra zabawa – słońce, motocykle i adrenalina. W sumie, czegóż chcieć więcej?

PS. Taki trening to dobra okazja do spotkań dla całego trójmieskiego środowiska off road. Przyjechalo wielu kolegów pooglądać i pogadać. Zdjęcia, jak się domyślacie pochodzą z zupelnie innej przygody :-).

3 komentarze:

  1. dobra impreza Panowie,oby wiecej takich treningow:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz. Nic tak nie ucieszy Mirka i Seby jak pozytywna opinia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra impreza PANIE i Panowie:) Gratuluję pomysłu i talentów organizacyjnych.
    Ja jestem osobą z PS. czyli tą co przyjechała pooglądać i przyznaję, że było na co popatrzeć.
    Dzięki Wam coś się dzieje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń