Gdy pierwszy raz uslyszalem o imprezie red bull erzberg rodeo od razu zaiskrzylo mi w glowie, styki sie zagrzaly i w krotkim spieciu powstal plan - plan na erzberg. Zrealizowanie go dlugo pozostawalo w sferze marzen - to braklo kasy, umiejetnosci liche, czy tez po prostu czasu brakowalo i tak to spychany byl plan na sezon nastepny, nastepny, itd. Lecz pewnego pieknego poranka mialem okazje uczyc sie techniki trialowej od Przemka Kaczmarczyka - naszego mistrza tej dyscypliny i plan uspiony nagle ozyl.
Pytam Przemka - "Startujemy razem w erzberg rodeo?"
Przemek na to: Jasne - chetnie, ale czym - ty masz motorek enduro, a ja - trialowka?
Czym? Jak sie okazalo po pol roku staran, Przemek nowiutka Suzuki RM 250, ja Yamaszka YZf 250.
Dzieki nieocenionej pomocy Andrzeja Boguslawskiego - importera motocykli i nie tylko. Bardzo pomogly nam firmy Halvarssons i Kenny (ciuchy na motorki), Panolin (oleje) oraz firma Gena z Nowego Targu. Bardzo dzieki, bo bez ich pomocy by sie plan rypnal.
Przygotowania rozpoczelismy od listopada, najpierw oficjalnie zglosilismy sie do zawodow, potem budowanie kondycji, czyli bieganie i takie tam, w koncu praca nad technika jazdy. W imprezie takiej jak erzberg nie wystarczy technika enduro czy motocross, tam trzeba umiejetnosci trialowe dostosowac do motocykla enduro- dlatego tak swietnie wypadaja tam zawodnicy z trialowymi korzeniami np. mistrz Tadek Blazusiak.
Cala zime przejezdzilem pod estakada motorkiem trialowym, poswiecajac trzy dni tygodnia na nabijane sobie siniakow. W tym czasie Przemek trenowal u siebie w Nowym Targu w super wielkim namiocie specjalnie przygotowanym dla trialu przez pasjonata tego sportu Rafala Luberde.
Nadeszla wiosna i trzeba bylo nowo nabyte umiejetnosci przelozyc na motocykl enduro. I tu niestety zaczely sie schody, bowiem motocykl enduro jest czterdziesci kilogramow ciezszy od triala i co za tym idzie jego bezwladnosc jest wiele wieksza. W trudnym terenie typowym dla triala jazda duzym motocyklem jest wielce bolesnym doswiadczeniem.
Czego sie jednak nie robi by osiagnac cel.
W kwietniu dostalismy motocykle, zdecydowalismy sis na motocrossowe ze wzgledu na mniejsza wage niz enduro (yamaha nawet o 15 kg). Niestety motorki cross charakterystyka nie nadaja sie do takich zawodow i zamiast wjezdzac sie w nowe sztuki, musielismy wpierw sie w nie wgryzc. W Suzuki sprzeglo zabijalo reke, wiec trzeba bylo zamowic silownik hydrauliczny. Przemek przerobil rowniez zawieszenia, srednice tylnego kola i zamontowal niezbedne oslony silnika oraz wydechu. Ja natomiast skupilem sie glownie na silniku, gdzie metoda prob i bledow dodalem kilkaset gram masy zamachowej walu, co w efekcie poprawilo precyzje prowadzenia na srednich obrotach. Poza tym zawieszenia, pancerne oslony i mnostwo drobnych endurowych patentow. Jak te modyfikacje sie sprawdza dowiemy sie niebawem na alpejskich szlakach (relacja zaraz po zawodach). Wyruszamy za dwa tygodnie - plan jest taki: maksymalnie cieszyc sie naszym udzialem w tym hard enduro, ale tez choc troszke zawalczyc.
Mam cicha nadzieje, ze Przemek dojedzie do mety niedzielnego finalu, jest to w jego zasiegu - ja chce dojechac do polowy a to wcale nie malo zwazywszy na to, jak niewielu tam dojezdza.
Startujemy tam pod szyldem Enduro Obssesion Racing Team i chcemy godnie reprezentowac nasza grupe na tak waznej miedzynarodowej imprezie. Radoscia napawa fakt, ze w tegorocznej edycji swoj udzial zglosilo az siedemnastu zawodnikow z Polski - naprawde JEST W NAS SILA.
ZE SPORTOWYM POZDROWIENIEM
Marcin Spirowski # 365
środa, 31 marca 2010
Plan na Erzberg
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz