piątek, 21 maja 2010

Prawo gospodarza?

Nadchodzący weekend planowo miał przynieść nowe rozstrzygnięcia na krajowej scenie enduro. Jak wiadomo, do rajdu w Opolu nie doszło z powodu złych warunków pogodowych i alarmu przeciwpowodziowego w całym województwie. Szkoda, bo po pierwsze miał być to pierwszy klasyczny rajd enduro w tym roku, a po drugie zniweczył się cały trud, jaki organizatorzy zapewne włożyli w tą imprezę. Mając w pamięci zeszłoroczny rajd, zastanawiałem się czy część tego trudu spożytkowano na przemyślenie i poprawne poprowadzenie tras testów. Jak pamiętamy, zeszłoroczne próby, jakkolwiek świetnie zlokalizowane i skonfigurowane, były jawnie wytyczone po starych śladach, co kazało przypuszczać, że mogły zostać przetrenowane przez różnych zawodników z korzyścią dla ich późniejszych wyników. Postaraliśmy się wówczas naświetlić sprawę w środowisku i za pomocą naszej strony, enduro.pl i miesięcznika HighSpeed.

Przytaczaliśmy wówczas regulaminy, przedstawialiśmy własny pogląd na sprawę:

"Regulamin Sportu Motocyklowego stanowi:
12.14. Testy specjalne

Rodzaj i ilosc testow specjalnych musi byc podana w regulaminie uzupelniajacym zawodow. Polozenie i dlugosc testow musi byc ogloszona 24 godziny przed ich rozgrywaniem. Trening na trasach testow jest zabroniony i karany wykluczeniem.

W Opolu obydwa testy byly przejezdzone do spodu. W twardej kamienistej ziemi byly wybite koleiny glebokie na kilka centymetrow. To oznacza, ze trase testu trenowalo co najmniej kilkunastu zawodnikow i to dosc intensywnie.(...)"


Z uwagi na to, że problem nie był taki do końca nowy, staraliśmy się pytać i rozmawiać z zawodnikami, próbując dowiedzieć się, czy również czują się traktowani nie w porządku. A może gonimy za martwą ideą, natomiast rodzący się od kilku lat zwyczaj jest tylko wyrazem zmian w spojrzeniu zawodników i działaczy na zasadę fairplay czy może sam charakter rajdów enduro. Kiedy sytuacja ponowiła się na rajdzie w Sokółce, zapytaliśmy o zdanie najbardziej utytułowanego polskiego zawodnika, Michała Szustera. Potwierdził on nasze negatywne przypuszczenia, przyznając lokalnym zawodnikom tzw. "prawo gospodarza" do treningu na próbach i oceniając taki stan rzeczy jako normalny.



Wypowiedzi Michała Szustera i innych zawodników na temat rajdu w Sokółce.

Wydaje nam się, że Michał wypowiadając się w taki sposób dał wyraz swojemu braku zaangażowania w polskie sprzeczki, zwłaszcza, że dla niego czyjekolwiek treningi nie miały żadnego znaczenia - i tak nikt nie mógł się z nim równać. Jednak długo nie mogliśmy się takiemu stwierdzeniu nadziwić i po wielu dyskusjach ostatecznie nie mogliśmy się zgodzić. Podobnego zdania było wielu innych zawodników i opiniodawców.

Parę godzin temu z pomocą przyszedł nam Mistrz Świata Mika Ahola, który opisał przygotowania do mającego odbyć się w najbliższych dniach GP Włoch w Rajdach Enduro w miejscowości Lovere. Przeczytajcie, jakie problemy napotkali organizatorzy enduro testu:

"Enduro test is by the river that runs down to lake Iseo and it is very long one. It has basically three sections. The first part of the test is on a grass field on the left side of the cycling route and then it crosses over it and the second part is close to the river on half sandy soil and the last part of the test iss following the river all the way back to the start area where the finish will be also. It’s all very bumby for it has been training area for local riders. Organizer have done their best not to use these bumby trails that some riders participating the race might know too well but rather planned a new track that keeps crossing over t he old trails. Of course a special test this long in a such a narrow area have forced the clerk of the course to use some of the old bumby trails but it’s nothing compared to overall lenght."


W skrócie, podczas przygotowań do rzeczonych zawodów, organizatorom przyszło wytyczać trasę enduro testu w miejscu, gdzie od dawna trenują miejscowi zawodnicy. Chociaż nie było to łatwe z uwagi na brak miejsca, kierownik trasy dołożył wszelkich starań, by stare ślady poprzecinać lub ominąć. Natomiast te miejsca, gdzie nie było to możliwe, według Aholi nie będą stanowić problemu, z uwagi na ich znikomy udział w całej długości próby.

Od lat zakorzenił nam się w umysłach właśnie taki sposób pojmowania rajdu enduro i wytyczania testów szybkościowych. Natomiast postępowanie różnych grup w ciągu kilku ostatnich lat w Polsce spowodowało, że część naszego środowiska niemal zapomniała o tych fundamentalnych zasadach naszego sportu. Na szczęście nie wszyscy i jeszcze w zeszłym roku organizatorzy z Łodzi, a przede wszystkim z Łęcznej po długim czasie przypomnieli Polakom, jak powinny wyglądać testy specjalne.

Pozostaje żałować, że nie doszedł do skutku rajd w Opolu i nie mogliśmy cieszyć się jakością tamtejszych tras w "nowym", uczciwym wydaniu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz