wtorek, 21 września 2010

Podlaskie Enduro



Michał Szuster

Już od końca lat dziewięćdziesiątych obserwuję zmagania rodzimych offroadowców. Panuje tutaj, jak wszędzie zresztą, jedna zasada – co się polepszy, to się popieprzy. Sporty motorowe, jak żadne inne, są mocno związane z koniunkturą gospodarczą. Koszty startów ogromne i trzeba albo samemu zarobić na to hobby, albo znaleźć sponsora. O to drugie jest trudno na całym świecie. O to pierwsze też nie łatwo. W ten prosty sposób mizerna gospodarka skutecznie ogranicza rozwój sportów motorowych w kraju. Obecny rok jest znacząco gorszy ekonomicznie niż lata poprzednie. Po okresie wzrostu liczby uczestników w zawodach motocyklowych, nastąpił spadek frekwencji. Podczas ostatniego XC w Kwidzynie tylko 130 zawodników, gdy od dwóch przynajmniej lat norma podczas MP i PP w Cross Country to ponad 170 szoferów. W Siemiatyczach podczas ostatniego weekendu wystartowało łącznie 94 rajdowców. Nie jest to może jakoś dramatycznie mało, ale w rajdach na Podlasiu jeździło z reguły więcej motocyklistów. Bo łatwe, lekkie i przyjemne. Szczególnie jeżeli dopisze pogoda. A w ostatnią sobotę i niedzielę dopisała. Wprawdzie w poprzednim tygodniu padało, ale podczas rajdu świeciło słoneczko i mimo rześkich poranków, było ciepło. Tym razem rajd wokół Siemiatycz był organizowany wspólnymi siłami Nadbużańskiego KM pod prezesem Tomkiem Walendowiczem i KM Quercus pod Romanem Umiastowskim.

Prezes KM Quercus - Roman Umiastowski

Pan Roman dzielnie niczym quercus trwa na Podlasiu, animując w tym regionie sport motocyklowy. I właśnie za to pana Romana bardzo cenimy. Natomiast chyba zmęczenie sprawiło, że podczas odprawy zawodników, kolega Mirek Kowalski za oczywisty żart został przez pana Romana potraktowany dość nieelegancko. Tak sądzę, że zmęczenie, bo niemożliwym jest aby grzeczność aż tak staniała u panów siemiatyckich. Mijając jednak zwodem ten drobny incydent, mam dla czytających same dobre wiadomości. Organizację rajdu aktywnie wspierał Bartek Bembenik nieustannie promujący napój energetyczny marki Devil. Mimo brzydkiej nazwy, napój jest całkiem smaczny, a jeżdżący w barwach Devil Racing Team – Mateusz Bembenik – osiąga doskonałe rezultaty.
Trasa okrężna została wytyczona z pominięciem jakichkolwiek błot czy przepraw wodnych. Organizator doszedł do wniosku, że błota jest wystarczająco dużo na próbach: Enduro i Extreme. Wobec tego mieliśmy przyjemną przejażdżkę szutrami i duktami leśnymi do pierwszego PKC w Romanówce. Tam rozpoczynaliśmy rywalizację od testu Extreme i tu – ciekawostka. Przeszkód sztucznych prawie nie było, bo kilka drzewek, małe oponki nie stanowiły dla większości zawodników żadnego problemu. Jednak dość głębokie, błotne koleiny, wąski tor jazdy i pełna śliskość, jako że teren był gdzieniegdzie podmokły, spowodowały, że około 1,5 minutowy test był dość nieprzyjemny i wcale niełatwy.
Bezpośrednio po Extreme wjeżdżaliśmy na test Enduro, zbyt krótki jak na potrzeby Mistrzostw Polski, bo tylko około 3 minutowy. Obejmował tor motocrossowy oraz okoliczne, bardzo podmokłe łąki. Dziwnym zbiegiem okoliczności musiałem ten rajd jechać motocyklem o silniku 450 ccm. Podczas przejazdu na łąkach czułem, że moto ma ciężko, bo mimo pełnego otwarcia przepustnicy, silnik mulił. Jednak 450-dziesiątka jechała dość sprawnie. Natomiast przejazdu 250-dziesiątką sobie nie wyobrażam, a właśnie takim motocyklem wygrywał tę próbę Michał Szuster. Widać nie jeżdżę tak jak Szuster, a już psiakość myślałem, że siedzę mu na kukule:-). Niestety, właśnie z powodu wody, dłuższej trasy testu Enduro nie dało się wytyczyć. Mam nadzieję, że w tym tygodniu nie będzie w Siemiatyczach padać, bo właśnie w Romanówce, w najbliższy weekend odbędzie się kolejna eliminacja Mistrzostw i Pucharu Polski XC. Po wyjeździe z próby Enduro jechaliśmy bardzo łatwym szlakiem do próby Cross ulokowanej na torze motocrossowym Rososze. Tam było sucho, przyczepnie i znów nieco za krótko, bo 3 tylko minuty testu. Inna sprawa, że dla mnie takie krótkie próby, to zbawienie. Po prostu, koleżanka 450-dziesiątka szarpała mną jak słomiana kukłą, pozbawiając mnie w piorunującym tempie sił i chęci do jazdy. Jednak na 3 minuty sił mi wystarczyło. Potem tylko krótki dolot do bazy rajdu i kolejne kółka.

Sędzia zawodów - Marek Sikora oraz Sebastian Krywult i Mateusz Bembenik

Trasa była bardzo dobrze oznakowana ( może tylko w dwóch miejscach nie było znaku skrętu) i zabezpieczona przez PKP-y rozstawione w najbardziej niebezpiecznych miejscach. Sympatyczna młodzież obsługująca PKP-y bardzo poważnie podeszła do swoich obowiązków, pilnując aby żaden zawodnik nie wjechał pod samochód. Tak więc rajd był bardzo bezpieczny. Trasy testów nie były jeżdżone, zatem organizator dał radę przypilnować aby nikt nie trenował prób. Proszę bardzo – jednak można. Brawo. W ten sposób zapewniono dobre warunki do rywalizacji sportowej i oszczędzono zawodnikom niepotrzebnych nerwów i frustracji. Rajd był łatwy i dawał szanse rywalizacji każdemu motocykliście. Początkujący mogli nabierać doświadczenia, a wykwalifikowani szoferzy ścigali się na próbach, nie przemęczając się zbytnio, bo czasy były luźne i na PKC-ach można było dobrze wypocząć.
Wśród czołówki naszego Enduro rządził Michał Szuster, który już podczas tego rajdu zapewnił sobie kolejny tytuł Mistrza Polski. W klasie E1 próbował podszczypywać Szustera jak zwykle szybki Marcin Frycz, a tego z kolei naciskał Szybki Majk, czyli Michał Łukasik (EORacing).

Robert Warchoł - finisz próby Extreme

Bardzo dobrze jechał także Robert Warchoł, niestety, tym razem musiał zadowolić się czwartym miejscem. Duży ścisk panował w klasie E2/E3, gdzie walczy czterech szybkich rajderów: Sebastian Krywult, Mateusz Bembenik, Paweł Szymkowski i Sylwek Jędrzejczyk.

Paweł Szymkowski

Władcy dużych pojemności tną się na dziesiąte sekundy, a o wyniku zawodów często decyduje ostatnia próba.

Sylwek Jędrzejczyk

Wśród juniorów wygrał, choć nie bez problemów, Rafał Kiczko przed Patrykiem Bielcem i Jakubem Strzelczykiem. Największym pechowcem tej klasy został Konrad Widłak, który pierwszego dnia był drugi jadąc naprawdę w imponującym stylu. Niestety w niedzielę zatarł motocykl i zamiast lauru zwycięzcy otrzymał od losu karę pchania sztuki do asfaltu, skąd zabrał go samochód serwisowy.

Weterani MP - Kowalski,Horodyński,Kasza,Łukasik

W klasie Weteran nie było niespodzianek. Mirek Kowalski (EORacing) okupił zwycięstwo kontuzjowanym kolanem i biedny zastanawia się teraz nad startem w najbliższym XC, gdzie ma szansę na tytuł na koniec sezonu. Grześ Horodyński był drugi mimo lekko szwankującego motocykla, a ja zająłem trzecie miejsce. Najmłodsi zawodnicy, w klasie Junior 50 jechali naprawdę szybko, lewitując nad błotami próby Enduro. No bo jak inaczej?

Rodzice Andrzeja Łazarczyka przeżywają "swoje" czekajac na syna na PKC

Wygrał Maciek Giemza przed Andrzejem Łazarczykiem i Kacprem Romańcem. Dla uzupełnienia podaję, że klasyfikację 2K wygrał Adam Kwiecień, a 4K – Roman Eliasz.


Jednym słowem grupa Enduro Obsession Racing spisała się zupełnie dobrze, lokując się w czołówce swoich klas. W klasyfikacji zespołów sponsorskich zajmujemy obecnie trzecie miejsce. Podczas ostatnich już w tym roku zawodów Enduro w Opolu wystartujemy w składzie: Michał Łukasik(E1), Sylwester Jędrzejczyk (E2/E3) i Artur Łukasik (Weteran).

5 komentarzy:

  1. Enduro to Enduro a nie jakieś Cross Country...

    OdpowiedzUsuń
  2. W Kwidzynie powinni zrobić chociaż raz po długiej przerwie Enduro PP i MP,

    OdpowiedzUsuń
  3. april
    jako,ze spełniam role mechanika na padoku i obserwuje wszystko co sie dzieje,mam po siemiatyczach bardzo niedobre odczucia.Otórz jak wszystkim zainteresowanym wiadomo to walka zmierza ku końcowi,ale wszystko będzie jasne po opolu.Nie będe ukrywał,że widziałem zagrania nie fer i to w wykonaniu samych mistrzów-drużynowych.w obecnej sytuacji po raz kolejny oczy zostały przymkniete na swoich....Nadmienię tylko,ze...juz pisaliśmy protesty i.....np komunikat nr4 GKSM i komunikat nr5 GKSM. Czy to jest zagrywka fer??? Regulamin??? ROBIONY POD KONKRETNY KLUB.A zawodnik z nr 22 powinien zostac wykluczony z zawodów.Zapytajcie co niektórych zawodników dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny artykuł, szkoda tylko że Kawasaki nie lubi takich rajdów. Gratuluje wyników :) Do zobaczenia na XC !

    PS muszę dostać przepis na ten makaron z kurczakiem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za komentarze. Renata służy przepisem :-).
    Zgadzam się, że przepisy regulaminu Rajdów Enduro bywają naginane, często w interesie tych, którzy mają w tym sporcie coś do powiedzenia. Czy to z racji zaangażowania organizacyjnego, czy z racji osiąganych wyników. Oczywiście są w regulaminie rzeczy, które mogą być przedmiotem interpretacji. Jednak wiekszość przepisów jest dość szczegółowo określona. Jeżeli jest się świadkiem ewidentnego wykroczenia regulaminowego, należy to zgłosić do kierownika swojej ekipy, udokumentować i złożyc protest. W przypadku nie uznania protestu, na decyzję sędziego służy odwołanie, a na koniec skarga sądowa na drodze cywilnej. Tyle teoria. W praktyce jednak nikt nie jest bez winy i każdy coś tam kiedyś przeskrobał. Stąd czasem przymyka się oczy na drobne uchybienia. Jeżeli jednak ktoś uważa, że dzieje mu się krzywda skutkiem wykroczeń regulaminowych innego zawodnika, to powinien zareagować. Chociażby przez rozmowę z winowajcą. jeżeli to nie poskutkuje, wówczas protest wydaje się właściwym posunięciem. Trzeba jednak pamiętać, że czasami nie ma dobrych, jedynie słusznych rozstrzygnięć. Na koniec dodam, że regulaminy na kolejny sezon mogą być zmienione. Wniosek do GKSM, poparty dobrą argumentacją i głosami kilku klubów jest w stanie sporo zdziałać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń