poniedziałek, 22 listopada 2010

Łódzki Prolog Extreme- czyli...


pierwszy zwiastun enduro crossu w naszym kraju.
Silna grupa zapaleńców z Łódzkiego Klubu Motocyklowego podjęła się trudu zorganizowania zawodów extreme na wzór słynnego już prologu Red Bull Romaniacs.
Przyjęło się w światku motocyklowym że definitywnie sezon kończy się 11 stego listopada w Sochaczewie wyścigiem Niepodległości. W tym roku pogoda łaskawie pozwoliła na dłuższe harce na motorkach , więc ucieszyła mnie niezmiernie wieść że w łodzi 14 stego listopada jest okazja pośmigać extremalnie.
Szybkie pakowanko- gaz do dechy i pod wieczór 13tego przyjechałem na miejsce zawodów. Wokoło ciemna noc, a tam chłopaki organizatorzy w przysłowiowej szarej d…..pie
Zaledwie część przeszkód w pełni ukończona – reszta w pyle , lecz zapał jaki od nich emanował uspokoił moje obawy i pozwolił spokojnie zasnąć przy akompaniamencie młotów i pilarki w cieplutkim kamperze.

Rankiem okazało się że przez połowę nocy sprytni budowniczowie dokonali rzeczy niemożliwej i zdążyli na czas z okropieństwami endurowymi w postaci kilkudziesięciometrowej „sekcji rytmicznej” tzn. belki jedna za drugą , następnie basen zapełniony luźnymi oponami , potem przejazd po szpulach kabli energetycznych i dwie wielkie równoważnie. W dalszej części zjazd / zeskok po schodach, przejazd po Polskim fiacie 125p (szkoda go – taki był ładny) i na końcu rodzyneczek – sekcja trzech rzędów opon, jak dla mnie, trochę zbyt blisko siebie usadowionych.

Całość trasy miała w granicach 400-500m i gwarantowała około dwóch minut intensywnego wysiłku . Formuła zawodów - startuje dwóch- gorszy do domu, nie zawsze sprawiedliwa ponieważ extreme jest mocno losowy i czasem odpadnie lepszy zawodnik z mniejszym szczęściem w danym sprincie.
Zawody rozpoczęły się sesją treningu obowiązkowego , który dał publiczności chyba najlepszą zabawę, obfitując w wiele spektakularnych gleb.
Punktualnie w południe rozpoczęły się wyścigi , w klasie licencja niepokonany był Paweł Kaim, niewiele mu ustępowali Tomek Zych i Marcin Spirowski (EO Racing). Ciekawostką jest, że wszyscy zwycięzcy klasy licencja oraz triumfator klasy amator, to uczestnicy tegorocznej edycji Red Bull Erzberg Rodeo- widać powstaje grupa zawodników/miłośników

extremalnego enduro. W amatorach wygrał podopieczny tomka Zycha Michał Pyzowski z Nowego Targu, który wykazał się niesamowitą predyspozycją dnia – wygrywając finałowy bieg „ najlepszy licencjonowany kontra najszybszy amator”. Bieg ten ku uciesze kibiców rozgrywany był na dystansie trzech okrążeń toru.
Chętni będą mieli okazję zobaczyć na własne oczy zmagania zawodników w relacji TVP programu drugiego prawdopodobnie czwartego grudnia.
Extreme Enduro poprzez swoją dynamikę i stopień trudności produkuje takie ilości adrenaliny, że przysłowiowo „nożem można kroić”. Czułem to osobiście i widziałem jak bardzo udziela się to kibicującym – tłum ludzi dosłownie biegał pomiędzy poszczególnymi odcinkami trasy na całe gardła dopingując swoich faworytów- piękna sprawa, super chwile.

Co ciekawe nikt się bardzo poważnie nie poturbował, choć „momenty” były. Można powiedzieć że impreza się udała i cały ogromny nakład pracy i środków nie poszedł na marne, a przyczynił się do promocji naszego kochanego sportu.
Pełen szacunku ukłon dla chłopaków z Łodzi za zapał i determinacje. Życzę im, ale także nam wszystkim żeby w nowym sezonie więcej było takich imprez i żebyśmy w nich tłumnie startowali.

Tekst i zdjęcia - Marcin Spirowski

13 komentarzy:

  1. Witam, będzie jakieś video? Widziałam kamerę w rękach zawodnika w barwach eoracing:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam filmik będzie , niestety dopiero za tydzień (problemy techniczne). Na pocieszenie
    powiem że są uwiecznione fajne "desanty". pozdrawiam spira.

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER SPIRA ZAWODY BYŁY SUPER LECZ BEZ ZGODY PZM JAK ZATYM IDZIE JESTES BEZ LICENCJI W PRZYSZŁYM ROKU PISMO ZOSTAŁO SKIEROWANE DO ZARZADU PZM

    OdpowiedzUsuń
  4. STRACHY ZE SKARGAMI DO PZM TO SOBIE ANONIMIE WIESZ GDZIE ZAPODAJ;MARCIN NIE JEST PŁOCHLIWY I BEZ WALKI WŁASNEJ LICENCJI NIE ODDA.HA HA!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. ja się pzm nie boję ,ale z ciekawością w razie czego te pisemko przeczytam sobie :) . A zawody zaiste rewelacja.pozdawiam kolegę anonima serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam kolegów. RSM rzeczywiście zabrania zawodnikom licencjonowanym udziału w zawodach określanych jako "nielegalne", czyli nie mające, z tych czy innych względów, pozwolenia GKSM. Świadomy udział w takich zawodach może, ale nie musi skończyć się dla zawodnika postępowaniem dyscyplinarnym. Wynik takiego postępowanie może być bardzo różny, a kara dyskwalifikacji jest najostrzejszą i jedną z ostatnich w spisie ewentualnych kar. W wypadku zawodów w Łodzi, na wszystkich informacyjnych portalach nie było żadnej informacji, że te zawody są "nielegalne". Mimo, że zawody były reklamowane co najmniej miesiąc wcześniej, takiej informacji nie było także na stronie PZM. Tak naprawdę, to mieliśmy jechać na nie wszyscy, ale akurat w tym terminie było zakończenie sezonu pod Poznaniem i dlatego pojechał tam tylko Marcin. Oczywiście gdybyśmy dysponowali wiedzą o "nielegalności" tych zawodów, zrezygnowalibyśmy z udziału. Takiej wiedzy nie było i Marcin pojechał w dobrej wierze. Myślę, że sprawą takiej pomyłki Komisja Dyscyplinarna nie będzie się zajmować w ogóle, a już dyskwalifikacja zawodników licencjonowanych, którzy jechali w Łodzi, byłaby zupełnie nie adekwatną karą do przewinienia.
    Natomiast inna sprawą jest stan ducha kolegi Anonima, niepotrzebnie ferującego publicznie wirtualne kary. Potrzebę zostania sędzią realizuje się zwykle przez wieloletnie studia i praktyke prawniczą, zatem tam kieruję kolegę Anonima. Na naszym forum proszę o zdecydowanie więcej życzliwości, tak jak w koleżeńskim gronie być powinno.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam raz jeszcze. Właśnie przed chwilą odbyłem rozmowę telefoniczną z Prezesem Łódzkiego Klubu Motorowego, kolegą Andrzejem Andrzejakiem, który potwierdził, że zawody zostały zorganizowane za zgodą i wiedzą Okręgu PZM. Tym samym o żadnej "nielegalności" mowy być nie może. Myślę, że ta informacja zamyka ten temat.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Potrzebę zostania sędzią realizuje się zwykle przez wieloletnie studia i praktyke prawniczą.Wiarygodnych informacji o zawodach dostarczył by ZO PZM w Łodzi a nie ŁKM(podejrzany pytany czy jest winny czy nie odpowiada ......).Tematem ciekawym może być kogo karać zawodnika(który z kompletem dokumentów,sprzętem i pasją do tej dyscypliny jedzie kupę kilometrów)czy organizatora na którym spoczywa obowiązek posiadania pozwoleń gdyż ŁKM jest klubem PZMotowskim. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za ten komentarz. Zgadzam się z kolegą. Zobaczymy zatem jak sprawa się rozwinie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale się ładnie rozsiadłem na pierwszym zdjęciu:) Powoli szykuje się kolejna porcja extreme w Łodzi, pierwsze halowe zawody endurocross!

    OdpowiedzUsuń
  11. CO POJEBAŁO SIĘ KOMUS Z TYM OSRANYM PZM TZ

    OdpowiedzUsuń
  12. Apropos Gali Mistrzów i komisji dyscypliny to kiedy opiszecie Galę w Poznaniu a przede wszystkim pokazy ''karate'' którymi uświetnili tę imprezę zawodnicy z prezesem klubu na czele. Podobno Pan prezes gangstar 'B' wyzywał jak to ma we swym znamienitym obyczaju od cweli i kondomów i jakiś 'dawca nerek' nie wytrzymał. Pozdrawiam serdecznie i życzę powrotu do zdrowia uczestnikom 'pokazów'

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam.
    Rzeczywiście, podczas Gali Mistrzów pod Poznaniem miały miejsce pożałowania godne ekscesy. Nie opisujemy tych zdarzeń, bo ze sportem nie miały nic wspólnego, a ich uczestnicy wykazali się brakiem kultury i dobrego wychowania. Mogę tylko powiedzieć, że jak zwykle w takich wypadkach, każda strona ma swoje racje i ocenę sytuacji. W tym wypadku nie jesteśmy żadną ze stron. Wszelkie towarzyskie nieporozumienia podczas balu powinny być wyjaśnione w sposób honorowy, a nie knajacki. Skakanie do siebie z pięściami, w sumie o duperele, jest śmieszne i sprowadza środowisko sportu motocyklowego do poziomu chama spod budki z piwem. Nie pierwszy to zresztą raz, kiedy podczas Gali alkohol uderza do głowy niektórym, pożal się Boże, "sportowcom". Na sali byli również członkowie GKSM, mam więc nadzieję, że głównych uczestników zajścia spotkają konkretne konsekwencje dyscyplinarne. Jeżeli nic takiego się nie stanie, to na następną Galę ubierzemy chyba hełmy motocyklowe, bo pijana gównarzeria i nam może połamać szczęki.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń