Taki mamy sport. Warunki pogodowe mają niezwykle istotny wpływ na przebieg rywalizacji, a także na komfort kibicowania. Dzisiaj kibice to już zupełnie inna grupa niż ta sprzed 30 czy chociaż 20 lat. To dla tych dzisiejszych buduje się stadiony, gdzie siedzi się jak nie przymierzając w poczekalni u lekarza.
Niezły powrót Łukasza Kędzierskiego po kontuzji
W jednym rządku bez początku. Dawniejszy kibic też pewnie by tak chciał, ale wagę do komfortu przywiązywał mniejszą. Jeden drugiemu darł się do ucha, przepychając się by lepiej widzieć, a w tym czasie inni popijali siwuchę wniesioną w spodniach na mecz. Wówczas sporty motorowe przeżywały swój rozkwit, bo kibice za nic mieli kłęby kurzu czy bryzgające na wszystkie strony błoto.
Łukasz Kurowski na trasie
Oni chcieli zobaczyć motocykle, raiderów, a nade wszystko sportową rywalizację. Nie mówię, że dzisiaj tego nie chcą. Pewnie chcą, bo wciąż są obecni na zawodach, ale szybka, sportowa jazda motocyklem już spowszedniała. Aby dzisiaj przyciągnąć kibiców na zawody należy dostarczyć im minimum komfortu ( chociaż dobra pogoda, bar i toalety), a najlepiej jakieś dodatkowe widowisko podnoszące ciśnienie krwi. W Kwidzynie zabrakło tylko dobrej pogody. Było wprawdzie słonecznie i gorąco, ale wszechobecny kurz dawał się wszystkim we znaki. Zawodnikom bardzo przeszkadzał w rywalizacji, a kibicom uniemożliwiał spokojną obserwacje widowiska.
Przed startem
Z zawodniczego punktu widzenia takiej pylistej rywalizacji nie można polubić, a stopień ryzyka jaki wiąże się z jazdą , momentami bez widoczności, jest dla mnie nie do zaakceptowania. Organizator wylał bardzo dużo wody na tor i miało to swoje pozytywne przełożenie na sobotnie biegi, ale nawodnienie ponad 8 kilometrowej trasy XC było po prostu niemożliwe.
Doskonała forma Rafała Kiczko
W Polsce jest sporo miejsc, gdzie nawodnienie niecałych 2 kilometrów motocrossu jest ponad siły i środki organizatora, a co dopiero 4 razy tyle. No nie ma szczęścia Kwidzyn do pogody. W zeszłym roku – powódź na torze, w tym roku – pustynia. Jeżeli jednak myślicie, że gdzie indziej jest inaczej, to muszę was rozczarować. Owszem są miejsca, gdzie nawodnienie wyschniętej trasy jest lepsze, ale wystarczy wejść na filmiki w YouTube, aby przekonać się, że nawet w USA jak jest sucho, to się kurzy jak cholera.
Seba Banaś nie zaliczy tego startu do udanych
I to podczas zawodów rangi mistrzowskiej. Oczywiście start czy szczególnie trudne miejsca są polane ale reszta nie. Ta wiedza w niczym nam nie pomoże ale daje spokój ducha, że organizator nie lekceważył bezpieczeństwa zawodników i zrobił co mógł. A było co oglądać.
Pokazy FMX są ciekawe dla każdego. Jest to chyba jedyny typ aktywności motocyklowej, który może wyjść nawet do centrum miasta. Wystarczy najazd i zeskok, nawet sztuczny. W Kwidzynie zeskoki były usypane z ziemi tak wysoko, że skaczący, o ile dolecieli, lądowali z około 2 metrów na zjazd, choć rampa biła na jakieś osiem. To bardzo mądrze pomyślane, bo ogranicza niebezpieczeństwo grożące mega motoskoczkom. A sprawdziło się, bo ci którzy nie dokręcili lub nie dolecieli, lądowali bez motocykla, a mimo to – szczęśliwie. Nie jestem specjalnym zwolennikiem FMX, ale podziwiam kolegów skaczących, a szczególnie ich odwagę i gotowość do podejmowania ryzyka. Oni sami pewnie widzą to inaczej, ale mnie strach nie pozwoliłby wyczyniać takich cudów. No i pewnie zabrakłoby również umiejętności, bo whipy, gdzie moto leci rufą do kierunku lotu to już nie moja bajka.
Nie wiem, czy FMX to bardziej pokaz, czy bardziej sport, ale czymkolwiek jest, ogląda się dobrze. W końcu życie nie znosi pustki, także w sporcie. Rzeczą normalną jest, że jedne typy aktywności fizycznej uzyskują miano dyscypliny sportowej, a inne je tracą. Wydaje się jednak, że FMX napotyka coraz większe problemy w swoim rozwoju, bo podczas wielu ewolucji zbliża się nadmiernie do granicy ryzyka, przekroczenie której skutkuje poważnymi urazami.
Bardzo ciekawe jest połączenie kilku dyscyplin sportu motocyklowego, jak choćby XC z FMX, tak jak miało to miejsce w Kwidzynie. Wydaje mi się, że to dobry i rozwojowy temat, wart szczegółowych przemyśleń na forum GKSM.
Niedługo kolejne zawody XC w Chełmnie i wówczas będziemy mogli coś więcej napisać o możliwej kolejności w klasach na koniec sezonu.
wtorek, 14 czerwca 2011
Kwidzyn – XC i FMX Combo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo fajne zawody, mi osobiście podobały się, kurz hmmm... pewnie i lepiej jak by go nie było ale ja założyłem gogle narciarskie i wiernie obserwowałem całą rywalizacje.
OdpowiedzUsuńNajefektowniej prezentował sie Kurowski i Banaś szkoda, że ten drugi nie ukończył.
Zawody 5/5 mimo tej kurzawy ;).
PS. Czy w Kwidzynkowie będą MS enduro? Jak by połączył te enduro i FMX to dopiero impreza!!! Pamiętam rok temu na tym torze chłopacy dawali gazu :)
W sumie było fajnie, choć jazda w takim kurzu to koszmar. Mistrzostw Świata w Kwidzynie pewnie długo nie będzie, bo atmosfera finansowa słaba, a są to zawody deficytowe dla organizatora. Natomiast połączenie FMX z innymi zawodami rzeczywiście wydaje się być niezłym pomysłem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
nawiasem mówiąc to nie zabardzo wierze w to iż zawody rangi MŚ są dla organizatora deficytowe.
OdpowiedzUsuńWymagania organizacyjne dla zawodów o MŚ sa bardzo kosztowne ( organizacja depo, koszty chronometrażu, koszty utrzymania przedstawicieli organizatora, organizacja prób). Ilość osób zaangażowanych do obsługi takiego rajdu jest znacznie większa niż przy rajdzie rangi ME czy MP. A wpisowe płaci tylko 80-90 zawodników ( dla porównania przy ME wpisowe płaci 180-190 zawodników, a razem z MP było to w tym roku w Kielcach - ponad 250 zawodników). Krótko mówiąc z samego wpisowego rajd o MŚ jest deficytowy. Zatem należy zorganizować dodatkową pomoc sponsorów ( Urząd Miasta, Zakłady pracy, itd). Jeżeli nastroje gospodacze są lepsze, o sponsora łatwiej i wtedy można spiąć koniec z końcem, a może nawet coś odłożyć na działalność klubu. Jeżeli w gospodarce jest gorzej, tak jak obecnie od 2009 roku, sponosorów jest na lekarstwo i po prostu koszt organizacji takiego rajdu przerasta możliwości najlepszego nawet klubu.
OdpowiedzUsuńOczywiście przy pozyskaniu silnych sponsorów da się to zrobić, tylko skąd ich wziąć?
Pozdrawiam