Od kilku już lat publikuję relacje z zawodów motocyklowych i nieodmiennie mam ogromną satysfakcję i przyjemność, gdy mogę opisać zawody zorganizowane sprawnie i, co jest chyba ważniejsze, zgodnie z dobrymi regułami sportu motocyklowego.
Działający pod przewodnictwem prezesa Piotra Więckowskiego lubelski KM Cross imponuje wszystkim rozmachem organizacyjnym, wspaniałym programem rozwoju młodych talentów motocyklowych, a także niebywałą skutecznością w pozyskiwaniu sponsorów, bez których żadna działalność w sportach motorowych obejść się nie może. Jadąc do Łęcznej nie obawiałem się w ogóle o jakość tych zawodów, a bardziej zastanawiałem się jakie niespodzianki dla zawodników przygotuje organizator.
Zawody organizowane przez lubliniaków, przynajmniej w tym stuleciu, są ciekawe, dość trudne, perfekcyjnie zabezpieczone i w pełni miarodajne sportowo. Przypomnę wszystkim świetny rajd z 2003 w Firleju koło Lublina, gdzie smaczkiem niespotykanym była przeprawa motocykli promem przez rzekę Wieprz, czy doskonałe Mistrzostwa Europy z 2005 z bazą w samym centrum miasta i mnóstwem widzów na trasie i każdej próbie. W relacji z tamtego rajdu napisałem:
"Wszystkim zawodnikom enduro polecam łaskawej pamięci Lublin i KM Cross jako organizatora. Tutaj zawsze pojedziecie trudny rajd, podczas którego wielokrotnie zmienicie swoje wcielenie z zawodnika na kopacza błotnego, nurka tunelowego, taternika motorowego, sprawdzacza stanu wody na łące oraz rozdawacza autografów. To lepiej niż być aktorem."
Nie inaczej było w Łęcznej. Prezes Więckowski, oraz działacze i zawodnicy Sekcji Motorowej Górnika Łęczna zapewnili nam dwa dni świetnej rywalizacji sportowej i jeden wieczór hawajskich pląsów. Ale o tym potem. Na starcie zawodów pojawiło się 119 zawodników wszystkich klas i bez wielkiego błędu można powiedzieć, że ta cyfra obrazuje średnią startujących w minionym sezonie.
Trasa
Po starcie i krótkim odcinku asfaltowym wjeżdżaliśmy na próbę Extreme wytyczoną na olbrzymiej węglowej hałdzie. Ta próba to właśnie był smaczek łęczyńskiego rajdu. Długa, około 6 minutowa, prowadzona stromymi podjazdami i zjazdami, a także terenem, który żadną miarą nie był przygotowany do przejazdu jakimkolwiek środkiem lokomocji. Natomiast rajdowiec musi umieć to przejechać i to tak szybko jak się da. Wiecie jak to szybko? Najszybciej jak można. No i ta nawierzchnia - wyglądała na grząską i śliską, a była dziwnie przyczepna i twarda. Różne rzeczy działy się na tej próbie i niejeden pogrzebał tam swoją szansę na dobry wynik w rajdzie, ale taka jest właśnie specyfika tego sportu. Z drugiej strony próba ta była absolutnie przejezdna i bardziej straszyła niż rzeczywiście dawała popalić. Chociaż drugiego dnia na samym finiszu zrobiły się potężne koleiny na grząskim, trawiastym odcinku. Na dodatek było to na lewym łuku, więc wjeżdżając w koleinę nie widziało się jej dalszego ciągu. W drugim kole wybrałem oczywiście koleinę zupełnie nieprzejezdną i po wyjściu z łuku zrozumiałem, że w niej zostanę. Tak też się stało i żadną siłą nie mogłem motocykla z niej wyjąć. Czas leciał, a wraz z nim dobry wynik. Rozzłoszczony powiedziałem na głos kilka słów do matki natury, która zlitowała się nade mną i przysłała zza krzaków kibica entuzjastę. We dwójkę, po krótkiej walce, wyrwaliśmy maszynę z błota i z dużą stratą mogłem kontynuować jazdę. Dzielnemu kibicowi dziękuję i chętnie zwrócę za pranie ciuchów, bo wyglądał niewiele lepiej ode mnie. Potem był kilkunastominutowy odcinek leśny, dość szybki, do próby Cross. Ta została wytyczona na terenie toru motocrossowego, ale poprowadzono ja w większości "pod prąd" i dodano ciasno zakręcone odcinki trawiaste. Próba krótka, bo nieco ponad trzyminutowa, nie sprawiała zawodnikom większych kłopotów. Wymagała jednak ciągłej uwagi, bo większość skoków była najeżdżana od strony zjazdu, a potem następował zeskok na mocno nierówną nawierzchnię, która normalnie jest miejscem hamowania przed wybiciem się z najazdu. Po wyjeździe z próby mieliśmy kilkudziesięciominutowy odcinek leśny do próby Enduro zlokalizowanej prawie w centrum Łęcznej przy gimnazjum. Ten odcinek był dość urozmaicony, a przy padającym w sobotę deszczu, znacząco trudniejszy. Było tam kilka różnej wielkości błotek, ale doskonale zabezpieczonych przez funkcyjnych organizatora. Gdy trasa stawała się nieprzejezdna, kierowali zawodników innym szlakiem, a pechowców wyciągali z błota. Próba Enduro, oprócz ciasnych łuków, miała jeszcze kilka widowiskowych hopek, a gliniasta nawierzchnia powodowała, ze w sobotę przy deszczu była bardzo śliska. Potem był już nietrudny odcinek dojazdowy do bazy rajdu. Największym problemem na trasie w sobotę było błoto zalepiające gogle. Po pewnym czasie, z uwagi na zabłocone rękawice, nie było możliwości skutecznego oczyszczenia szybki, a jazda bez gogli w lesie grozi utratą oka. I cóż było robić? Jechało się jak w schizofrenicznym śnie, jednym okiem widząc błotne maziaje na szybce, a drugim trasę, choć nie bardzo wyraźnie. Trudno było zatem ocenić stopień śliskości nawierzchni, więc wielu zawodnikom zdarzyło się dotknąć ciałem ziemi szybciej niż uchwycić moment upadku. Na szczęście długi ślizg po błocie umożliwiał łagodne wytracenie szybkości, więc obyło się bez kontuzji. Drugiego dnia pogoda była znacznie lepsza, próby i trasa bardziej przyczepne, no i gogle były czyste.
Nasi nieocenieni organizatorzy przygotowali na sobotę wieczór imprezę w stylu hawajskim dla wszystkich uczestników. Podawano drinki bezalkoholowe, można był także dobrze pojeść i potańczyć, o ile sił jeszcze wystarczyło. Niektórzy bawili się tak dobrze, że start w niedzielę rano był dla nich sporym wstrząsem. Mimo to podołali zadaniu, a było to tym łatwiejsze, że większość rozstrzygnięć dokonała się właśnie w sobotę. Zawody sędziował Michał Sikora i dało się zauważyć, że ta praca nie sprawia mu żadnego kłopotu. Obejrzał wszystkie próby przed rajdem, co wcale nie jest regułą wśród sędziów. Podczas rajdu widziałem go również na próbie Extreme, bo właśnie ta próba mogła być nieprzejezdna lub okazać się zbyt trudna dla kolegów z Pucharu. Na szczęście nie było potrzeby interwencji sędziowskiej. Sprawnie zorganizowane zawody sędziuje się z pewnością łatwej, ale roztropność, znajomość rzeczy i zaangażowanie są u każdego sędziego mile widziane. Patrząc z tej strony, Michał Sikora poradził sobie doskonale.
Wyniki
Enduro jest jedynym sportem motocyklowym, gdzie prowadzona jest klasyfikacja generalna dla zawodników startujących na tych samych warunkach i tej samej trasie. Zatem w każdym sezonie wyłaniany jest Capo di tutti capi. W tym roku został nim Michał Szuster, który zmienił na tym miejscu Marcina Frycza. Klasyfikacja generalna wygląda tak:
1. Mistrz Polski - Michał Szuster (Self Kielce)
2. Wicemistrz Polski - Mateusz Bembenik (SMK Krzeniów)
3. II Wicemistrz Polski - Paweł Szymkowski (CKM Cieszyn)
W klasyfikacji klubowej na pierwszych dwóch miejscach są kluby, które najlepiej pracują z młodzieżą:
1. Mistrz Polski - KTM Novi Kielce
2. Wicemistrz Polski - SMK Krzeniów
3. II Wicemistrz Polski - KKM Kwidzyn
Team Kwidzyn Mistrzem Polski! W klasyfikacji zespołowej premię za regularność zebrał zespół Kwidzyńskiego Klubu Motorowego.
1. Mistrz Polski - Team KKM Kwidzyn (A.Łukasik, S.Jędrzejczyk, M.Łukasik)
2. Wicemistrz Polski - SMK Krzeniów (M.Bembenik, W.Rencz, M.Kowalski)
3. III miejsce - CKM Cieszyn (M.Frycz, P.Szymkowski, W.Szymkowski)
Zespoły sponsorskie zakończyły sezon w następującej kolejności:
1. Devil Racing Team Polska Motosport Wicher (M.Bembenik, J.Kucharski, M.Kowalski)
2. P.G.S. Team ( M.Szuster, R.Bracik, I.Widłak)
3. Filar Stahl Olek Motocykle Racing Team ( P.Szymkowski, S.Jędrzejczyk, R.Ulenberg)
Mistrzostwa Polski - Junior 50
Pierwsza trójka w Łęcznej, to koledzy Łazarczyk, Giemza i Igor Widłak. Natomiast klasyfikacja na koniec sezonu wygląda następująco:
1. Mistrz Polski - Andrzej Łazarczyk (SMK Krzeniów)
2. Wicemistrz Polski - Jakub Kucharski (SMK Krzeniów)
3. III miejsce - Maciej Giemza (KTM Novi)
Wprawdzie młodzików z KTM Novi było więcej, ale jakościowo lepiej wyglądali rajdowcy SMK Krzeniów. Przynajmniej w tej klasie.
Mistrzostwa Polski - E1
To klasa Michała Szustera, więc trudno się dziwić, że prawie wszystkie zwycięstwa należały właśnie do niego. Wprawdzie w Łęcznej silny opór stawił mu Karol Kędzierski, ale finalnie przegrał drugi dzień z Szusterem o 1 sekundę. Trzecie miejsce zajął Rafał Bracik, ubiegłoroczny Mistrz Polski Młodzik, który w tym roku zaliczy start w swojej drugiej sześciodniówce FIM. Pewnie Carlos mógłby zamieszać w tej klasie, ale absencja w wielu wyścigach uniemożliwiła mu zajęcie miejsca na podium na koniec sezonu. A podium wygląda tak:
1. Mistrz Polski - Michał Szuster (Self Kielce)
2. Wicemistrz Polski - Rafał Bracik (KTM Novi)
3. II Wicemistrz Polski - Szymon Frankowski (KTM Novi)
Frankowski, podobnie jak Bracik, jeszcze w ubiegłym sezonie jeździł w klasie Junior 50 i zdobył tytuł Wicemistrza Polski. Obaj zawodnicy z Kielc rozwijają się bardzo dynamicznie, a najważniejsze jest to, że startują w najpoważniejszych zawodach, jak chociażby sześciodniówki FIM, zbierając cenne doświadczenie. Taka strategia działaczy KTM Novi może skutkować dobrymi wynikami tych chłopców w każdym cyklu MP Enduro. Warto przypomnieć, że Rafał Bracik wywalczył w tym roku jeszcze jedno cenne trofeum. Zajął 3 miejsce w Pucharze Europy 50ccm. W tej klasie, w trakcie sezonu, pokazało się jeszcze kilku szybkich zawodników, jak choćby wspomniany wyżej Karol Kędzierski ( Górnik Łęczna), Maciej Stolarski (Off Road) czy Błażej Gazda (SMK Krzeniów), ale z różnych przyczyn nie byli oni w stanie przejeździć całego sezonu.
Mistrzostwa Polski - E2/E3
To była najgorętsza klasa w Łęcznej, a także podczas wszystkich pozostałych rajdów. W kilku pierwszych rundach nie wziął udziału Sebastian Krywult (BKM Bielsko), bo pechowo na początku sezonu złamał rękę. W kilku ostatnich rundach nie brał udziału w skutek kontuzji ubiegłoroczny numer jeden generalki - Marcin Frycz (CKM Cieszyn). W ten sposób walka o prymat toczyła się pomiędzy Mateuszem Bembenikiem (SMK Krzeniów), a Pawłem Szymkowskim (CKM Cieszyn). Obaj jeżdżą podobnie szybko i widowiskowo. Obaj są reprezentantami kraju na najbliższą sześciodniówkę FIM. Do ostatniej próby w Łęcznej sprawa tytułu w tej klasie była otwarta. Ostatnią próbę (Enduro) wygrał 3 sekundami Mateusz Bembenik i w ten sposób zapewnił sobie tytuł Mistrza Polski. Paweł Szymkowski wygrał w Łęcznej z dwóch dni, a trzeci był Sebastian Krywult. Nieco gorzej wypadł Łukasz Kędzierski (Górnik Łęczna), który stracił dużo czasu na ostatniej próbie Extreme, gdzie musiał powtarzać podjazd, po tym jak podczas wyprzedzania innego zawodnika, ten przewrócił mu się prosto pod koła.
1. Mistrz Polski - Mateusz Bembenik (SMK Krzeniów)
2. Wicemistrz Polski - Paweł Szymkowski (CKM Cieszyn)
3. II Wicemistrz Polski - Marcin Małek (Hawi Racing Team)
Mateusz Bembenik staje się powoli mocno utytułowanym zawodnikiem polskiego Enduro, a Paweł Szymkowski, to według mnie tegoroczne objawienie w polskich rajdach. Po ubiegłorocznych sukcesach w kategorii Junior, przebojem wdarł się do krajowej czołówki, jeżdżąc bardzo pewnie i dynamicznie. Wydawało się, że Marcinowi Małkowi będzie bardzo trudno powtórzyć ubiegłoroczny sukces jakim było zdobycie tytułu II Wicemistrza Polski. A tu proszę. Sympatyczny zawodnik z Opola, niczym wytrawny gracz, wykorzystał słabości potencjalnie szybszych i odparł skutecznie ataki Romana Ulenberga (KKM Kwidzyn), zdobywając po raz drugi miejsce na podium w tej bardzo silnej klasie.
Mistrzostwa Polski - Junior
W ubiegłym roku Sylwek Jedrzejczyk (KKM Kwidzyn) dość pechowo przegrał tytuł mistrzowski, bo kontuzja uniemożliwiła mu skuteczną rywalizację w czterech ostatnich rundach MP. W tym roku powetował sobie to z nawiązką i dość pewnie zdobył ten tytuł. Pech przeszedł z kolei na jego kolegę klubowego Michała Łukasika, który w środku sezonu, podczas zawodów towarzyskich, połamał kości dłoni i mimo ówczesnego pierwszego miejsca w klasie, nie zdołał załapać się nawet na podium. W Łęcznej kolejność na mecie była następująca: Kamil Walczak (Górnik Łęczna), Sylwester Jędrzejczyk (KKM Kwidzyn) i Michał Łukasik (KKM Kwidzyn). Bardzo skutecznie pojechał Kamil Walczak, szkoda, że nie jechał całego sezonu, bo pewnie znalazł by się na podium. A podium wygląda tak:
1. Mistrz Polski - Sylwester Jędrzejczyk (KKM Kwidzyn)
2. Wicemistrz Polski - Jakub Strzelczyk (Hawi Racing Team)
3. II Wicemistrz Polski - Patryk Bielec (KTM Novi)
Swoje miejsce na podium oddał dość pechowo Rafał Kiczko (KM Quercus), który nie ukończył pierwszego dnia w Łęcznej z powodu awarii motocykla. I na koniec tych punktów zabrakło. Trzeba przyznać, ze Fafik jeździ Enduro dość pechowo, ale jeszcze będzie miał swoją szansę na zdobycie tytułu w tej klasie. Wicemistrzowie: Strzelczyk i Bielec, to młodzi zawodnicy specjalizujący się w rajdach. Obaj robią regularne postępy i już w trzecim roku w tej klasie znaleźli się na podium, a zatem w przyszłym sezonie będą głównymi pretendentami do tytułu mistrzowskiego.
Mistrzostwa Polski - Weteran
To moja klasa "leśnych dziadków", leśnych dlatego, że lubimy sobie porajdować na leśnych szlakach, a dziadków, to sami sobie dopiszcie. Kolejność na mecie w Łęcznej była następująca: Kowalski, Chorodyński, Łukasik. Na koniec sezonu:
1. Mistrz Polski - Mirosław Kowalski (SMK Krzeniów | EORacing)
2. Wicemistrz Polski - Grzegorz Chorodyński (Self Kielce
3. II Wicemistrz Polski - Artur Łukasik (KKM Kwidzyn | EORacing)
Niepokonany od kilku lat Grzesiu Chorodyński znalazł swojego pogromcę w osobie Mirka Kowalskiego, trenera, mechanika i zawodnika grupy Enduro Obsession Racing z Gdyni. Kowal potrafi dać gazu i jak do tej pory tylko w Motocrossie przegrywa z duetem braci Lonków. Grzesiu dzieli swoje życie na miłość do żony, miłość do motocykli i pracę zawodową. Ta ostatnia to obowiązek. Dwie pierwsze to przyjemność. Są jeszcze weterani, którzy pojechali szybko kilka eliminacji w tym sezonie, więc pewnie upomną się o podium w kolejnym - to Tomasz Kodym (Szarak Sochaczew), Wojtek Szymkowski (CKM Cieszyn). Jednym z nich był także nieodżałowany Zbyszek Banasik, który już niestety na podium nie stanie. Pozostali koledzy, którzy ścigali się w tym roku, mimo wieku, robią stałe postępy. Pewnie generalki już nie wygrają, ale zawsze mogą zamieszać w klasyfikacji tej klasy.
Mistrzostwa Polski - 2K
1. Mistrz Polski - Łukasz Eliasz (ATV Polska)
2. II miejsce - Wojciech Wójcik (RTM Radom)
3. III miejsce - Jacek Stelmaszyk (MK Oborniki)
Łukasz Eliasz jeździ bardzo widowiskowo, szybko, a co najważniejsze wchodząc w wiek męski osiąga optymalną wydolność organizmu. Jeżeli będzie chciał i mógł kontynuować swoją karierę, to na długie lata może zająć miejsce w czołówce krajowych quadocyklistów. Martwi nieco niska frekwencja w obu klasach quadów, co wydaje się dość dziwne przy dynamicznie wzrastającej popularności quadownictwa. No cóż, niedzielne jeżdżenie chińskim quadzikiem po podwórku ma się tak do sportu, który uprawiają koledzy: Eliasz, Wójcik i Stelmaszyk, jak gokart do Formuły 1. Ale cóż, pewnie za jakiś czas chińska ilość zmieni się w sportową jakość. Mam nadzieję.
Mistrzostwa Polski - 4K
W tej klasie młodzieży jest nieco mniej. Od lat jeżdżą tutaj bardzo doświadczeni operatorzy quada przeprawowego i bawią się doskonale. Ci najlepsi jak: Ulan, Eliasz, Kręgiel, Anioł, Czech, Giedronowicz (to nazwiska nie ksywki), tak skutecznie zdominowali rajdy Enduro w tej klasie, że każdy chętny dwa razy się zastanowi nim stanie na starcie. Jest jednak nadzieja dla młodzieży, bo życie ma swoje prawa, a panowie mistrzowie nie stają coraz młodsi. Zatem do dzieła - tytuły czekają. Póki co, jednak podium wygląda tak:
1. Mistrz Polski - Sławomir Ulan (ATV Polska)
2. Wicemistrz Polski - Roman Eliasz (ATV Polska)
3. III miejsce - Mariusz Kręgiel (ATV Polska)
Puchar PZM
Zawodnicy Pucharu Polski walczyli o swe laury nie mniej zaciekle jak ci z MP. Jak w każdym sezonie, czołówka Pucharu to całkiem sprawnie i szybko jadący szoferzy, a końcówka listy startowej nabiera doświadczenia i umiejętności przed planowanym atakiem na szczyt tabeli. Podaję wyniki na koniec sezonu:
Puchar Polski - Junior 50
1. Dawid Mordasiewicz (KKM Kwidzyn)
2. Kasper Romaniec (Self Kielce)
3. Maciej Giemza (KTM Novi)
Puchar Polski - Junior
1. Jakub Gil
2. Wojciech Mleczek
3. Dawid Karalus (Enduro Team Centrum)
Puchar Polski - E1
1. Sebastian Baklarz (BKM Bielsko)
2. Adam Gaweł (MK Siedlęcin)
3. Grzegorz Michułka (Hawi Racing Team)
Sebastian Baklarz ma już sporą kolekcję wazonów za zwycięstwa pucharowe. Zdobył już Puchar w klasie E1(2006 i 2005), także w E2/E3(2008). To bardzo pewny i skuteczny zawodnik. Nie chcę być złym prorokiem, ale jeżeli kolega Baklarz wymyśli sobie jeszcze puchar w klasie Weteran, to jeszcze przez wiele lat będzie okupował czołowe lokaty w Pucharze. Koledzy Michułka i Gaweł w poprzednim sezonie startowali tylko raz, ale widocznie im się spodobało, skoro ten rok zakończyli na podium.
Puchar Polski - E2/E3
1. Andrzej Gruntowski (Hawi Racing Team)
2. Robert Soćko (MK Siedlęcin)
3. Paweł Cedro
Specyfiką Pucharu są starty wielu zawodników w klasie o bardzo zbliżonych umiejętnościach. A i tak w kolejnym sezonie może pojawić się kolejny, który właśnie wygra. Andrzej Gruntowski pojechał tylko raz w sezonie 2008, a w kolejnym już wygrał. Może w sezonie 2010 zobaczymy go w Mistrzostwach Polski?
Puchar Polski - Weteran
1. Krzysztof Gil
2. Zbigniew Zeliaś
3. Andrzej Hawryluk (Hawi Racing Team)
Lat przybywa, a jeździć wciąż się chce. Znam to doskonale. Niewątpliwie budujący jest fakt, że frekwencja w tej klasie jest dalej wysoka. Ja, jak zawsze, zapraszam kolegów do Mistrzostw Polski.
Puchar Polski - 2K
Tutaj jest z kolei spory tłok. W całym cyklu wystartowało aż 35 zawodników, więc jest nadzieja, ze najszybsi z nich zasilą klasę 2K w MP. Tymczasem kolejność na koniec sezonu jest następująca:
1. Łukasz Łaskawiec (ATV Polska)
2. Rafał Grzybowski
3. Dawid Hoffman
Puchar Polski - 4K
1. Grzegorz Faliński (RTM Radom)
2. Paweł Kazana (RTM Radom)
3. Marcin Cieślik (Off Road)
Podsumowanie
Miniony sezon, oczywiście nie odpowiedział na pytanie o przyszłość polskiego Enduro. Zresztą pytanie takie jest już nieaktualne. Teraz należałoby zapytać o przyszłość wszystkich sportów motocyklowych off road, ale to temat na osobny artykuł. Frekwencja na zawodach Enduro utrzymuje się od kilku lat na bardzo podobnym poziomie i nie sądzę, że w nadchodzących sezonach ulegnie znaczącej zmianie. Aktualnie ważniejszą od frekwencji jest kwestia organizacji zawodów. Przygotowanie dobrego rajdu o Mistrzostwo Polski jest zadaniem trudnym, kosztownym i pracochłonnym. Są w Polsce kluby i pasjonaci, którzy bez problemu podołają takiemu zadaniu. Jednak po wycofaniu się GKSM z dotacji takich zawodów, wielu trzy razy przeliczy kasę zanim zgłosi swój akces do organizacji rajdu. W tym roku mieliśmy pięć bardzo różnych rajdów:
- pełna profeska w Łęcznej
- bardzo dobry góral w Kielcach
- klasyk w Sokółce
- asfaltowa opowieść w Opolu
- testowy w Łodzi
Gdzieś tam zabrakło pomyślunku, gdzieś za bardzo chciano wygrać, a jeszcze gdzie indziej zderzono się z ludzką bezmyślnością i bałaganem. Jednak wszystkie te rajdy mają jeden wspólny mianownik. Robili je ludzie dla których sport motocyklowy jest prawdziwą pasją i za to, że chcieli te rajdy zorganizować należą się im słowa uznania. Jeżeli na takich właśnie ludzi liczyło szacowne grono GKSM wycofując się ze skromnych dotacji finansowych do rajdów, to dobrze, że się nie przeliczyło.
Artur Łukasik
Enduro Obsession Racing
www.eoracing.pl
środa, 31 marca 2010
MPE Łęczna - Triumf Enduro!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz