Wydaje mi się, że Mirka Kowalskiego znam od zawsze. Nic bardziej mylnego. Nie chodziliśmy razem do szkoły, nie wychowywaliśmy się na tym samym podwórku, nie graliśmy razem w piłkę. Mimo, że obaj pochodzimy z Gdyni i tutaj mieszkamy, to na siebie trafiliśmy przypadkiem, chociaż było to wiele lat temu. Takim przypadkiem jakim trafia na Mirka większość jego znajomych. Otóż, gdy pojawia się potrzeba szkolenia motocyklowego, wówczas niczym "deus ex machina" pojawia się Mirek. Wystarczy pomyśleć - przydałby się trener motocrossu, a już widać z daleka wielki biały camper Mirka z olbrzymim napisem KLASA na burtach. Po krótkiej chwili wysiada z niego Mirek i mówi z uśmiechem "no to co? ruszamy na rozgrzewkę po całej trasie". Przynajmniej tak to działa w Gdyni. W innych miastach Polski nie próbowałem, ale sądzę że może być podobnie.
Dzięki wspomnianej umiejętności materializowania się w miejscach, gdzie jeździ się motocyklami off road, Mirek Kowalski znany jest doskonale w całym środowisku zawodniczym sportu motocyklowego w Polsce. Myliłby się jednak ten, który sądzi, że praca szkoleniowca jest całym życiem Kowala. Jego pasją, hobby, fascynacją na całe życie pozostaje ściganie się motocyklem w terenie. Wiadomo, że najbardziej "wyścigowy" jest Motocross, więc jest ulubioną dyscypliną sportową Mirka. Nie zmienia to faktu, że Kowal jeździ wszystko, co tylko może. Nie macie pojęcia jak łatwo namówić go na wyjazd na zawody. Nawet te okręgowe. Jeżeli akurat ma wolny termin, to na pewno pojedzie i bez znaczenia na warunki pogodowe, będzie walczył do końca o jak najlepsze miejsce. W listopadzie poprzedniego roku jechaliśmy zupełnie towarzyski Country Cross w Strykowie. Mirek wystartował w klasie Licencja ( pomimo weterańskiego już wieku) i przez całe półtorej godziny biegu walczył nieustępliwie z Tomkiem Zychem, zawodnikiem znacznie młodszym i wcale nie wolniejszym od Kowala. Ostatnie zawody w sezonie, o przysłowiową pietruszkę, a Kowal szedł do odcięcia, tak jakby walczył o tytuł mistrzowski. Taki charakter. Mnie też to zdumiewa, ale Mirek nie uznaje półśrodków. Wygrana z nim to na pewno powód do zadowolenia, bo możecie być pewni, że dał z siebie wszystko. Ta twardość charakteru i nieustępliwość w walce pomaga mu podczas startów w rajdach Enduro, gdzie odnosi swoje największe sukcesy sportowe. Trzykrotny wicemistrz Polski w rajdach Enduro, tegoroczny Mistrz Polski w klasyfikacji Weteran, wielokrotny zespołowy mistrz i wicemistrz Polski. Jest również wielokrotnym zdobywcą Pucharu PZM w Motocrossie i jednym z trzech, wciąż startujących, najszybciej jeżdżących weteranów w Polsce.
Któregoś razu pytam się - Mirek, jak właściwie trafiłeś do tego sportu? Z miłości do motocykli - śmiejąc się odparł Kowal. W szkole sportowej grałem oczywiście w koszykówkę, no bo jaki sport miałem uprawiać mając prawie dwa metry wzrostu? Na osiedlu znałem się z chłopakami, którzy jeździli motocyklami. Tam poznałem znanego zawodnika trialu i enduro z GKM Bałtyk - Leszka Wikaryjczyka i od niego nabyłem swoją pierwszą rajdową maszynę marki WSK. Potem poszło już z górki. Za namową pana Wikaryjczyka zgłosiłem się do GAMK w Gdańsku i w 1982 roku moim pierwszym trenerem został Marian Zupa, obecny przewodniczący GKSM PZM. Początki były trudne i lata osiemdziesiąte wspominam jako okres zdobywania umiejętności zawodniczych i doświadczenia sportowego. Zmiana systemu gospodarczego PRL na wolnorynkowy po roku 1990 spowodowała duże perturbacje w sporcie motocyklowym. Kluby przestały w sposób istotny pomagać zawodnikom, a jednocześnie szerzej wkroczyła do Polski zachodnia technologia w postaci nowoczesnych i bardzo drogich motocykli wyczynowych. Pomyślałem sobie, że jak mam zostać w tym sporcie, to powinienem zająć się szkoleniem młodzieży oraz profesjonalną naprawą sprzętu. W 1992 roku ukończyłem kurs Instruktorów Sportu Motorowego i od tego roku prowadzę zajęcia szkoleniowe w szkole Motocrossu i Enduro w Gdyni.
Mirek Kowalski posiada rzadko spotykane umiejętności dydaktyczne. Wiem, bo sam powtarzałem podstawy tego sportu pod jego okiem. Spokojnie i w sposób bardzo zrozumiały potrafi wyjaśnić zachowanie się zespołu - motocykl i zawodnik. Bardzo szybko wyłapuje błędy popełniane przez zawodnika i eliminuje je poprzez system przemyślanych treningów. Do wychowanków Kowala należą między innymi wielokrotni mistrzowie kraju - Maciek Zdunek, Maciej Czyżowski, Bartek Chmielewski czy Piotr Król. Ostatni wychowankowie, którzy wspięli się na szczebel mistrzowski to Sebastian Knoff i Michał Łukasik. Szanse dołączenia do nich mają Joanna Miller i Dawid Konkol.
Forrest Gump bohater filmu Roberta Zemeckisa o tym samym tytule mówi: "Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz co ci się trafi". Kowal jest idealną ilustracją tego powiedzenia. Obserwując życzliwe i optymistyczne podejście Mirka do życia, myślę, że na szczęście, tych słodkich czekoladek było znacznie więcej. Jeżeli naciągnie się Mirka na wspomnienia, to można usłyszeć wiele interesujących opowieści. Za najbardziej ciekawy moment swojej kariery uważa Mistrzostwa Polski Enduro z 1996 roku.
Jedziemy na ostatnie zawody sezonu w Czechach. Jacek Czachor był pewnym kandydatem na mistrza, ale i ja, i Jurek Mieloch mieliśmy także szansę. Zawody były bardzo ciężkie, jak to zwykle w Czechach bywa. Leje, błoto, trudna trasa. Czachorowi trafia się awaria iskrownika, a to otwiera szansę dla mnie na walkę o tytuł. Niestety moje moto także nawala, a problemy z głowicą nie dały się usunąć szybko. Łapię duże spóźnienie. Mistrzem Polski zostaje Jurek Mieloch, wicemistrzem Jacek Czachor, a mnie przypadł trzeci stopień podium. Do dzisiaj szkoda mi tego rajdu, ale taki jest sport.
Obecnie Mirek Kowalski jeździ w Grupie Zawodniczej Enduro Obsession Racing z Gdyni, a obecnym jego klubem jest SMK Krzeniów. Jest doskonałym mechanikiem motocyklowym i nigdy nie odmawia pomocy, nawet przez telefon. Mimo, że jego sylwetka budzi respekt, można śmiało podejść do Mirka podczas treningu czy zawodów. Pomoże, wyjaśni, wytłumaczy. Ludzkie panisko. Kowal po prostu da się lubić i z pewnością należy do najsympatyczniejszych postaci naszego sportu motocyklowego.
W tajemnicy powiem wam, że Kowal bardzo lubi swoje motocykle. Aby żyć z nim w przyjaźni wystarczy nie dotykać ich bez pozwolenia, a już na pewno nie stukać w nie swoim moto - tego Mirek naprawdę nie lubi. A jak będzie w następnym sezonie?
Chciałbym obronić tytuł Mistrza Polski Enduro Weteran i znaleźć się na podium Mistrzostw Europy Weteran. Szczególnie to drugie nie będzie łatwe, ale są szanse. Potrzebny będzie dobry budżet i odrobina szczęścia.
Zatem tego ci właśnie życzymy.
środa, 31 marca 2010
Sylwetka trenera
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz