Tym razem Jarek Ozdoba przedstawia sylwetkę Jacka Czachora motocyklisty zespołu Orlen Team, znanego doskonale kibicom z racji swoich sukcesów w rajdach długodystansowych.Rok 2011 dla Jacka Czachora, warszawiaka z krwi i kości, bo rodem z Targówka, jest sezonem dość szczególnym, bo jubileuszowym. Równo trzydzieści lat temu w burzliwym roku 1981 rozpoczęła się jego kariera wśród terenowych motocykli. Jak niejednokrotnie twierdził do sportu wynalazł go Roman Umiastowski, ówcześnie dusza i serce ( szkoda, że trochę teraz zapomnianego ) Auto Moto Klubu Pałacu Młodzieży Warszawa . To właśnie prezes i kierownik sekcji motocyklowej zagiął parol na ambitnego nastolatka i wysłał go na pierwsze imprezy z cyklu Pucharu Polski. Imprezy te miały wielostopniowy charakter, należało przejść przez eliminacje okręgowe, potem zmierzyć się w mistrzostwach strefowych, by wreszcie - co nie było takie łatwe i oczywiste - zakwalifikować się do finałów ogólnopolskich. Ten pierwszy Puchar mocno utkwił w pamięci nie tylko Jacka Czachora.
Przed finałową konkurencją złapał kapcia, a nie było możliwości wymiany dętki. Nie pozostało nic innego dla ambitnego zawodnika, jak tylko dopompować koło, wystartować i co chwilę na trasie powtarzać zabiegi z pompką. I tak oto wylądował ostatecznie na czwartym miejscu, a trzecie przypadło w udziale dziewczynie. Pierwszy motocykl jaki Jacek Czachor otrzymał z klubowego magazynu był pozostałością po CZ 125 typ 511 plus worek części stanowiących zbieraninę ze sprzętów, które już nie nadawały się na trasy rajdów. I znów Jacek Czachor udowodnił, że dysponuje siłą charakteru pracowicie spędzając zimę na romantycznych chwilach przy składaniu CZ-ki, co nie było dziecinnym wyzwaniem. Na tym składanym motocyklu zaliczył dość udany jak na możliwości sprzętu sezon, pokazując się wśród krajowej młodzieżowej czołówki. Swój pierwszy tytuł zdobył w 1984 roku, wtedy też dostał się do kadry narodowej w rajdach Enduro. Trener Mirosław Malec nie uznawał mięczaków, a swoim kadrowiczom nie raz dawał solidnie popalić na zgrupowaniach i zawodach. Trzeba przyznać, że te metody dawały efekty, a szkołę Mirosława Malca, zwanego " Docentem " lub " Kojakiem " wielu wspomina do tej pory, także bohater ninniejszej opowieści. Jacek Czachor zaliczył niezliczoną liczbę rajdów: krajowych i zagranicznych, oraz osiem Sześciodniówek Motocyklowych w latach 1987 - 1995. O ile Jacka dla Enduro wynalazł Roman Umiastowski, to z kolei Marka Dąbrowskiego dla sportu motorowego odkrył Jacek Czachor stając się jego pierwszym, nie ukrywajmy, że wymagającym, trenerem. Po pewnym czasie obaj stali się serdecznymi kumplami, co trwa po dziś dzień. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych Jacek Czachor zaczął coraz poważniej myśleć o starcie w rajdzie-legendzie: Dakarze. Tyle, że chcieć a móc nie zawsze nadają na tej samej fali. Ale okazało się, że dobre duszki w postaci ludzi z Polskiego Koncernu Naftowego pomogły zrealizować marzenie i Jacek Czachor stanął w przeddzień Sylwestra 1999 roku na starcie tej gigantycznej imprezy. Ukończył go mimo złamania ręki ( nie pierwsza to kontuzja w karierze ) i... połknął bakcyla Dakaru na dobre. Na tyle, że jest jak do tej pory jedynym z Polaków, który ukończył wszystkie rajdy Dakar, w których wystartował. W ten sposób śrubuje rekord wśród naszych pogromców pustyni. Tegoroczny Dakar był jego jedenastym przejechanym od startu do mety. I ta jedenastka przyczepiła się do niego także w postaci miejsca na mecie, choć do końca imprezy był dziesiąty. Tym razem nie popisali się sędziowie, którzy już na mecie przy " zielonym stoliku " namieszali w wynikach. Taki bałagan i blamaż można skwitować angielskim stwierdzeniem: no coments. Miniona dekada to nie tylko starty w Dakarze, to także stała obecność w serii zawodów Cross Country, czyli rajdów długodystansowych. Jacek Czachor zalicza się tu do ścisłej czołówki, co legitymuje spora kolekcja tytułów Mistrza i Wicemistrza Świata, ostatni zdobył w zeszłym roku. Bohater tej opowieści to prawdziwie twardy zawodnik z charakterem, przy tym koleżeński i stosujący zasady fair play, nie tylko w sporcie, ale i w życiu. Jak sam twierdzi w życiu najbardziej ceni szczerość, także na trasach wielkich rajdów. Trzeba przyznać, że postawa Jacka Czachora zasługuje na szacunek.
Jarosław Ozdoba
Zdjęcia - www.orlenteam.pl
wtorek, 25 stycznia 2011
Jacek Czachor - trzydzieści lat w sporcie motorowym
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a ja ostatnio będąc na Atlas Arenie słuchając kolegów z rodzimego podwórka usłyszałem o lekceważeniu przez to 3-o polskiego enduro.Tak więc zapraszam kolegów z Orlen Team-u do udziału choć w jednej eliminacji i wykazaniu się....Bo krążą słuchy,że już dawno powinni odejść z OT i dać szansę młodym.Ale układziki wyrobione przez lata......sami wiemy....
OdpowiedzUsuńW RAJDACH DŁUGODYSTANSOWYCH APRIL LICZY SIĘ DOŚWIADCZENIE A NIE GORĄCA GŁOWA.NAJLEPIEJ PRZEKONAŁ SIĘ O TYM KILKA LAT TEMU ZNANY ZAWODNIK WOJTEK.MYŚLĘ ŻE WYSYŁANIE ORLENOWCÓW NA POLSKIE ENDURO TO TAK JAK WYSŁAĆ HOŁKA NA KJS.
OdpowiedzUsuń