niedziela, 30 stycznia 2011

Poradnik Enduro – pierwsze starty



Kowal podczas ME 2006 w Kwidzynie. Próba Extreme.

Decyzja zapadła – jedziesz na zawody. Ale jakie? Dysponując motocyklem rajdowym lub crossowym możesz się wybrać na każde zawody motocyklowe rozgrywane w formule motocrossu, country crossu i enduro. Jedź tam gdzie najbliżej. Tak będzie najoszczędniej. Jeżeli możesz, to startuj jak najczęściej. Start w każdych zawodach jest bardzo wartościowy dla zawodnika. Mirek Kowalski mawia żartobliwie, że udział w zawodach jest wart siedmiu treningów. Nie wiem dlaczego właśnie siedmiu, ale widocznie Kowal ma to wyliczone :-).
Dla wszystkich, którzy dopiero chcą zacząć jeździć, a także tych, którzy jeszcze nie startowali w rajdach Enduro, polecam udział w tych właśnie zawodach. Dużo zalet, mało wad. Rajdy Enduro pozwolą wam, w miarę bezstresowo, wniknąć w świat sportów motocyklowych. W ciągu dwóch dni jazdy wypracujecie lepszą wytrzymałość i poprawicie techniczny poziom jazdy. Przede wszystkim jednak wyjeździcie się porządnie.


Czasami jest trudno. Michał po wyjeździe z próby podczas ME w Kwidzynie

Kilka godzin dziennie. Te zawody są adresowane do wszystkich amatorów ujeżdżania leśnych duktów i polnych ścieżek. Zwolennicy motorowodnego enduro znajdą zawsze jakąś rzeczkę lub bagienko do przeprawy. Szczytoholicy, czyli ci, którzy muszą wjechać na każdą górkę, też będą zadowoleni. A co najważniejsze będziecie bawić się i rywalizować w majestacie prawa. Nie musicie martwić się, że zaczepi was Policja lub Straż Leśna. Nie będziecie narażeni na pogróżki spacerowiczów, a często będą wam towarzyszyły oklaski i zainteresowanie kibiców.
Tak na marginesie, to jazda poza zawodami na terenach leśnych jest niedozwolona i niebezpieczna. Wiem, że prawie każdy pozwala sobie na taką dezynwolturkę. Niestety, nie jest to najlepsza reklama dla motocyklowych sportów off road. Bezsilność spacerowiczów i służb mundurowych wobec jeżdżących motocykli, a ostatnio przede wszystkim quadów, budzi wśród tych ludzi frustrację, która skutkuje olbrzymimi kłopotami przy wytyczaniu tras zawodów, czy nawet pozyskaniu terenu pod tor motocrossowy.


Enduro to nie FMX. Zapomnijcie o czystym sprzęcie:-). Autor podczas MP Łęczna 2009.

Zatem, zamiast uprawiać turystykę leśną, bierzcie udział w zawodach. Nie potrzeba do tego żadnych specjalnych umiejętności. W rajdach Enduro każdy znajdzie swoje miejsce i kolegów, z którymi może się pościgać. A co najważniejsze – będziecie znacznie bezpieczniejsi niż podczas przypadkowego wyjazdu do lasu.
A oto kilka podstawowych informacji, które pomogą wam podczas zawodów:

1.Badania lekarskie
Obowiązują na każdych zawodach. Jednorazowe kosztują zwykle około 30 złotych i nie wiadomo, czy będą na danej imprezie wystawiane. Badania na pół roku, czyli faktycznie na sezon, kosztują około 70 złotych i można je wykonać w Przychodni Sportowo-Lekarskiej. Przy okazji rzeczywiście dowiecie się czy coś wam nie dolega. Poza tym przez sezon możecie uczestniczyć w wielu zawodach, więc będzie taniej niż jednorazowe.

2. Klub Motorowy
Stowarzyszenie ludzi dobrej woli, do którego powinniście należeć. Wprawdzie zapłacicie rocznie kilkadziesiąt złotych składek, ale klub może wam pomóc w wielu rzeczach. Poznacie kolegów, którzy jeżdżą szybciej niż wy – oni pomogą wam w treningach i na zawodach. Klub może pomóc przy takich sprawach, jak transport na zawody, czy dofinansowanie zawodnika, szczególnie takiego, który robi postępy i przywozi dla klubu punkty. Załatwia również formalności, a czasem opłaca licencję, o ile ją uzyskacie. No i bywają zawody, w których wpisowe dla zawodników nie zrzeszonych jest o 50% większe. Po co płacić więcej? Taniej jest należeć do klubu. Na stronie www.pzm.pl są linki na strony Zarządów Okręgowych PZM. Znajdujecie Okręg najbliższy waszego miejsca zamieszkania i przez internet lub telefon dowiadujecie się o kluby działające w waszym okręgu.

3. Licencja
Kosztuje rocznie pomiędzy 200, a 300 złotych i jest także, a może przede wszystkim, ubezpieczeniem zawodnika. W przypadku kontuzji podczas zawodów lub treningu zawodnik licencjonowany może otrzymać odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej. Kasa jak to kasa – zawsze się przyda. Chociaż musicie wiedzieć, że wypłaty są realizowane jeżeli orzeczony uszczerbek na zdrowiu przekracza 5%. Kto orzeka? Ano ubezpieczyciel. Michał Łukasik połamał dłoń w sezonie 2009 w taki sposób, że żaden z dyżurujących szpitali nie chciał jej naprawić. Operacje przeprowadził bardzo dobry chirurg ręki w gdańskim Swiss – Medzie, co oczywiście nie było za darmo. Śrub było kilka, a po 6 miesiącach kolejna operacją aby je wyjąć. Ręka jest jak nowa i nawet nie szkoda tych kilku tysięcy. Ciekawostką jest fakt, że ubezpieczyciel – ten z licencji uznał, że uszczerbek na zdrowiu był mniejszy niż 5% i nic nie wypłacił. Ubezpieczycielem w 2009 była firma – Compensa. W sezonie 2011 też jest Compensa i obowiązuje te same 5%. Lepiej żebyście nie musieli korzystać z usług ubezpieczyciela, bo żeby dostać jakieś pieniądze trzeba zrobić sobie całkiem poważne kuku, czego żadną miarą wam nie życzę.


Wypadki chodzą po ludziach. Temu koledze na szczęscie nic się nie stało:-)

Oto zapisy w obowiązującym na rok 2011 ubezpieczeniu:

Ubezpieczenie od Następstw Nieszcześliwych Wypadków w roku 2011 obejmuje
wyłącznie wypadki, jakie powstaną w kraju i zagranica podczas zorganizowanych treningów i w trakcie rozgrywania zawodów oraz w drodze, w tym powrotnej, na zawody i zorganizowane treningi.
Zawodnicy są ubezpieczeni od NNW na sumy :
25.000 zł w razie 100% kalectwa
12.500 zł w razie śmierci.

Jeżeli Ubezpieczony doznał trwałego uszczerbku na zdrowiu w wysokości 1%-100%
Compensa wypłaca taki procent sumy ubezpieczenia w jakim Ubezpieczony doznał
trwałego uszczerbku na zdrowiu.

W stosunku do wszystkich osób objętych ubezpieczeniem następstw
nieszczęśliwych wypadków, dla licencji wydawanych przez Biuro Sportu i
Marketingu ZG PZM, COMPENSA ponosi odpowiedzialność, jeśli wartość szkody przekroczy 5% sum ubezpieczenia. Wysokość odszkodowania w każdej szkodzie, pomniejszona zostaje o 5 % sumy ubezpieczenia NNW .


Inną kwestią jest fakt, że to licencyjne ubezpieczenie nie jest zbyt dobrze wynegocjowane, bo ograniczenie odpowiedzialności Compensy dotyczy większości drobnych urazów zdarzających się w sportach motorowych. Trzeba też dodać, że to ograniczenie można wyłączyć poprzez wpłatę dwukrotnie większej składki ( opłaty za licencję). Niestety wyłączenie to nie jest skuteczne podczas zawodów międzynarodowych.

Egzamin na Licencję
Podczas każdych zawodów rangi MP i Pucharu PZM jest organizowany egzamin na licencję B, a zawodnik, który ukończył przynajmniej jeden dzień zawodów i zaliczył ten egzamin ( podstawowe informacje dotyczące przede wszystkim regulaminu i bezpieczeństwa podczas zawodów) może wystąpić samodzielnie lub poprzez klub do Zarządu Okręgowego PZM o wydanie licencji B. Można też ubiegać się o licencję C, która umożliwia starty w klasie Hobby. Od sezonu 2011 Licencja A upoważnia do startów w rajdach Enduro, Country Crossie i Motocrossie. Podejrzewam, że z Licencjami B i C będzie podobnie. Pamiętajcie - licencja to ubezpieczenie – zawsze warto ją uzyskać. Jeżeli jednak macie zamiar wystartować raz albo dwa razy w roku w zawodach okręgowych w klasie Amator, to rozumiem, że jej nie wykupicie. W każdym innym wypadku warto odżałować te pieniądze. Teoretycznie regulamin dopuszcza start bez licencji tylko w jednych zawodach, w następnych trzeba już mieć licencję B lub C. Jednak niektórzy kierowcy jakoś sobie z tym radzą i oszczędnie aczkolwiek lekkomyślnie, licencji nie wykupują.

Aby wziąć udział w pierwszych zawodach, nie potrzebujesz ani licencji, ani klubu, a badania najpewniej załatwisz na miejscu.

4. Kalendarz zawodów

Kalendarz zawodów szczebla centralnego, to znaczy o Mistrzostwo Polski i Puchar PZM jest publikowany na stronie www.pzm.pl w zakładce – Sporty Motocyklowe, dla każdej specjalności oddzielnie. Terminarz obejmuje cały sezon, a ukazuje się z początkiem stycznia każdego roku. Oprócz tego organizatorzy zawodów strefowych, okręgowych i innych, informują o terminach w trakcie sezonu korzystając z najpopularniejszych portali internetowych jak www.enduro.pl, www.motox.pl i innych. Oczywiście w każdym klubie motorowym można uzyskać informację o terminach zawodów. Na stronach PZM publikowane są także regulaminy szczegółowe każdego rajdu z adresami organizatora i biura zawodów oraz samej bazy rajdu, a także z harmonogramem godzinnym.

5.Motocykl
No cóż, może nie wygracie tego rajdu, ale przecież chcecie go ukończyć. Zatem, motocykl należy przygotować. Należy założyć najlepsze ogumienie, jakie aktualnie posiadacie. Zakładamy grube dętki i pompujemy koła na około 0,9 atm. Ideałem byłoby użyć mousse-a ( czyt. mus ), czyli pianki wypełniającej oponę zamiast dętki. Niestety mousse-y są drogie i najlżej płaci się za sztukę około 100 EUR. Wprawdzie nie można ich przebić, ale mają swoją wadę. Są cięższe od dętki z powietrzem, co skutkuje zwiększeniem ciężaru nie resorowanego, jakim jest koło. Zatem przy przejściu na mousse-y należy zmienić nastawy zawieszenia. Jeżeli używa się mousse-ów tylko na zawody, to delikatnie zakładane i ściągane mogą wytrzymać cały sezon, czyli nawet 7 rajdów. Wprawdzie mousse traci z czasem swoją objętość ( uwalniają się mikropęcherzyki powietrzne zawarte w piance gumowej), ale jeżeli fabrycznie daje wypełnienie opony na poziomie 0,9 atm., to pod koniec sezonu będzie to około 0,6-0,7 atm. Taki flaczek ułatwia jazdę po kamieniach, pniach, czy na podjazdach, bo lepi się do nawierzchni. I jeszcze jedno. Mousse musi być podczas instalacji w oponie dokładnie nasmarowany specjalnym żelem ( około 25 EUR za pudełko). Nie zostawiajcie go w oponie na dłużej niż tydzień, bo gdy żel wyschnie, to podczas jazdy mousse bardzo szybko się rozkruszy.
W ramach przygotowań należy sprawdzić luzy zaworowe oraz wymienić olej wraz z filtrem oleju. Jeżeli ma być sucho, to bierzemy na zawody zapasowy, już nasączony, filtr powietrza. Wymieniamy po pierwszym dniu.

6. Zawieszenie
Na rajd Enduro regulujemy je na szybko. To znaczy zwiększamy prędkość wejścia i wyjścia teleskopów klikając wkrętami regulacyjnymi w lewo. Często spotykanym błędem u początkujących zawodników i amatorów jest jazda na tzw. kołkach, czyli bardzo wolno tłumiących zawieszeniach. Efekt jest taki, że przody urywają ręce już po pierwszych pięćdziesięciu kilometrach rajdu, a dalsza trasa staje się męczarnią. Oczywiście, jeżeli macie w teleskopach olej, który dawno stracił swoje właściwości, to żadna regulacja wam nie pomoże. Olej w teleskopach należy wymieniać przynajmniej raz na sezon. Ja w trakcie sezonu wymieniam go za każdym razem jak pociekną, czyli 3-4 razy.
Podczas pierwszych odcinków rajdu obserwujcie zawieszenia, czy zachowują się prawidłowo. Jeżeli czujecie lekki ból w nadgarstkach, albo drętwienie karku, to na pierwszym PKC należy jeszcze zmniejszyć siłę tłumienia kręcąc dwa kliki w lewo i u góry, i na dole. Jeżeli natomiast przód jest nieco „pływający”, a motocykl nie trzyma dobrze kierunku, to należy zwiększyć siłę tłumienia amortyzatorów, kręcąc dwa kliki w prawo. Czasem te dwa kliki to różnica pomiędzy niebem, a ziemią. Nie kręćcie zbyt wiele klików na raz. Do optymalnych ustawień dochodzimy małymi kroczkami.
Jeżeli nie jesteście pewni swoich ustawień, to w piątek przed zdaniem motocykla do Parku Zamkniętego, poproście kogoś doświadczonego, aby je sprawdził. To potrwa moment i myślę, że każdy zawodnik z MP wam pomoże.

7.Wyposażenie
Cały sprzęt ochronny, a szczególnie hełm motocyklowy kupujcie zawsze najlepszy, na jaki was stać. Zalecam również używanie ortez na stawy kolanowe. Można jeździć w „klatce” motocrossowej, ale ten sprzęt został wymyślony jako deflektor przeciw kamieniom wyrzucanym spod kół innych zawodników. Na rynku można znaleźć szeroką gamę tzw. zbroi motocyklowych, które chronią cały kręgosłup, barki, żebra, łokcie i przedramiona. Jeżdżę w takim sprzęcie już od sześciu lat i mogę je śmiało polecić. Wprawdzie trzeba się do nich przyzwyczaić, ale bardzo dobrze chronią ciało przy wszelkiego rodzaju paciakach, jakich pełno podczas każdego rajdu. Na rajd warto zabrać dwa komplety spodni i koszulek, po jednym na każdy dzień. Jeżeli ma padać, to ubierajcie stary sprzęt. Szkoda niszczyć nowe rzeczy, a po dwóch minutach jazdy w deszczu i tak stracą już swój wygląd. Jeżeli na trasie rajdu jest woda ( tak jest bardzo często), to buty i tak będą mokre. Nie ma żadnego pewnego sposobu, aby się przed tym zabezpieczyć. Celofany czy worki plastikowe powodują, że stopa nie oddycha, więc odradzam.


Panzertaśma jest dobra na wszystko:-)

Można otaśmować srebrną taśmą łydkę tam, gdzie kończy się but i w ten sposób zabezpieczyć się przed wodą ściekającą do buta po spodniach. Poza tym, dzięki tej taśmie, noga wystawiona na łuku nie będzie zahaczać butem o plastikową osłonę chłodnicy. Pociechą jest to, że przy aktywnej jeździe woda w butach specjalnie nie przeszkadza i stopy nie marzną. Natomiast na rajd trzeba zabierać suszarkę do włosów, aby na drugi dzień nie ubierać mokrych i zimnych butów. Brrrrr. Grypa prawie pewna. Tylko nie bierzcie suszarki żony lub dziewczyny. Dla kobiet jest to podstawowy sprzęt podtrzymujący funkcje życiowe. Mogą się zezłościć, a po co wam takie problemy?

8.Sak
Każdy zawodnik wiezie na biodrach pas zwany sakiem, w którym znajdują się rzeczy mogące pomóc w przejechaniu rajdu. Należą do nich: zapasowa świeca i klucz do świec. Zapasowa klamka hamulca i sprzęgła. Zestaw kluczy umożliwiających ich wymianę.


MP Krzeniów 2006. Wacek Skolarus i Mateusz Bembenik przed PKC. Na plecach saki.

Jeżeli złamiecie klamkę hamulca, to należy ją natychmiast wymienić. Jest to jedna z podstawowych reguł w tym sporcie. Jazda bez przedniego hamulca prawie zawsze kończy się upadkiem. Oczywiście, gdy nie macie zapasowej klamki, to musicie dojechać do PKC, ale wtedy trzeba jechać jak ślimak. Ja oprócz tego wożę w saku kilka terkotek, oraz kilka śrubek, które lubią się odkręcić i odpaść od motocykla i także zapalniczkę. Poza tym warto mieć telefon, oczywiście w szczelnym celofanie. Można rozważyć jeszcze kombinerki i lekki KTM-owski klucz do kół, dobry do prostowania zagiętej dźwigni hamulca lub zmiany biegów. Zapalniczka, według Kowala, służy do rozpalenia ogniska, gdy zgubicie w lesie drogę, a przyszła noc i trzeba się ogrzać :-).

9.Zawody
Rajdy Enduro są zawodami dwudniowymi, po 5-7 godzin dziennie. W porównaniu do Motocrossu czy Country Crossu, to bardzo dużo jeżdżenia. Każdy zawodnik musi zdać motocykl do Parku Zamkniętego. Można to zrobić w piątek po południu albo w sobotę rano. Jak komu wygodniej. Optymalnie powinno to jednak wyglądać tak:
Na zawody przyjeżdżamy w piątek po południu. Jak najwcześniej. Trzeba zapoznać się z próbami, obejrzeć niebezpieczne miejsca, zastanowić się jak przejechać je najszybciej. Potem zjeżdżamy na bazę rajdu, znajdujemy sobie miejsce na depo (najlepiej koło znajomych) i rozpakowujemy sprzęt. Motocykl jest już przygotowany i zatankowany. Idziemy do biura zawodów, gdzie dopełniamy wszystkich formalności z opłatą wpisowego włącznie. Otrzymujemy tam druk do Komisji Technicznej, gdzie pojawiamy się wraz z hełmem, motocyklem i pozostałymi dokumentami. Na lagach motocykla mocujemy przedtem kostkę transpondera, bo już od sezonu 2010 mamy doskonały pomiar czasów i wyniki live na stronie www.motoresults.pl. Dzięki temu na bazie rajdu przy każdym kółku możecie sprawdzić gdzie aktualnie jesteście w klasyfikacji rajdu i ile wam brakuje do najbliższego zawodnika. Po depo lub na torze prób jeździmy zawsze w hełmie. Za jazdę bez hełmu można zostać zdyskwalifikowanym jeszcze przed rozpoczęciem zawodów. Komisja Techniczna ma sprawdzić stan techniczny motocykla, numery startowe i oznakować części, których podczas rajdu nie wolno wymieniać. Czasem sprawdza też głośność (aktualny limit to 96 dB – crossówki ze sprawnym tłumikiem przechodzą bez problemu) i dowód rejestracyjny z ubezpieczeniem i prawem jazdy, o ile regulamin rajdu tego wymaga. Większość rajdów, za zaleceniem GKSM, jest organizowana jako zawody na trasie zamkniętej, więc te dokumenty nie są potrzebne. Jeżeli trafi się rajd, którego trasa przebiega po drogach publicznych, to trzeba założyć jakąś lampkę na tył i przód i pokazać dokumenty. Pamiętajcie w Komisji Technicznej siedzą koledzy, którzy też kochają ten sport, a często sami jeżdżą. W przypadku przeszkód nie do pokonania, należy z nimi porozmawiać. Na pewno pomogą.
Motocykl zdany, a zamiast niego otrzymaliście tzw. zwrotkę, czyli papierek, na podstawie którego odbierzecie go rano przed startem do zawodów. Zwrotkę wkładamy do kieszonki saka, aby jej nie zapomnieć na start, a sami idziemy spać, lub gdzie, kto chce. Odradzam dłuższe imprezki.
Rano idziemy na odprawę zawodników, aby dowiedzieć się czegoś o trasie, odbieramy w biurze zawodów harmonogram czasów na dany dzień i szykujemy się do startu. Swoje czasy na PKC zapisujemy wodoodpornym pisakiem na samoprzylepnym kawałku taśmy i też wkładamy do saka obok zwrotki.
Pięć minut przed swoim czasem startu odbieramy motocykl z Parku Zamkniętego. Pchamy maszynę na start. Naklejamy czasy na kierownicę. Odbieramy od sędziego kartę drogową i chowamy gdzie, kto lubi. Ja wożę w kieszonce saka. Gdy przyjdzie nasza minuta startu, odpalamy maszynę i ruszamy w trasę.

Zasady rajdów Enduro są bardzo proste. Na każdym PKC macie pojawić się w czasie wyznaczonym. Próby macie jechać najszybciej jak potraficie. Rajd wygrywa ten zawodnik, którego suma czasów z prób jest najmniejsza. Innymi słowy – najszybszy.

Uwaga!
Spóźnienie lub wjazd przed czasem na PKC dodaje się do waszej sumy czasów z prób. Spóźnicie się sekundę, a dodadzą wam całe 60 sekund. Wjedziecie na fotokomórkę o sekundę szybciej i to samo. Limit na ukończenie rajdu to 30 minut spóźnienia. Jeżeli macie więcej niż 30 minut spóźnienia, to możecie zjechać na bazę rajdu. I tak nie będziecie sklasyfikowani.


Na PKC podczas MP 2007 w Ostródzie.

Na każdy rok publikowane są na stronie www.pzm.pl szczegółowe regulaminy dla poszczególnych licencji. Warto je przeczytać, bo rzeczy takie jak limit spóźnień, mogą ulec zmianie.

Trasa okrężna to nie jest wyścig.
Jedziemy szybko i sprawnie, szczególnie pierwsze koło, gdy nie wiemy jakie są czasy. Jeżeli dojeżdża nas ktoś startujący za nami, to przepuszczamy go. Przecież i tak jedzie szybciej. Nie próbujcie dotrzymywać kroku szybszym zawodnikom. To może się dla was bardzo źle skończyć. Podczas rajdu każdy ma swoje tempo. Z reguły na każdym PKC jest kilka minut czasu, zatem szybki czy wolny, każdy zdąży.

Próba to jest ten odcinek, gdzie macie zaszaleć.
Ale z głową. Czasu straconego na upadek nie da się odrobić.

Na trasie rajdu nie wolno jeździć pod prąd.
Jedziemy tylko zgodnie z kierunkiem oznakowania. Jeżeli musimy z jakiś powodów ( zabłądzenie, awaria) zawrócić, to musimy jechać lasem obok trasy, tak, aby w żadnym wypadku nie wyjść na czołówkę z zawodnikiem jadącym po trasie. Skutki takich zderzeń są bardzo poważne, a czasem nawet tragiczne. Tylko na drogach publicznych zawodnicy mogą jechać na przeciw siebie, zgodnie z przepisami o ruchu drogowym.

Na trasie rajdu macie obowiązek udzielenia pomocy zawodnikowi poszkodowanemu.
Jeżeli tak się stało i wypadliście ze swoich czasów, to na najbliższym PKC meldujecie to sędziemu i jedziecie dalej rajd dodając do swoich czasów zaistniałe spóźnienie.


Bohater zdjęcia zakończył ewolucję bezurazowo:-)

Obejmuje was wtedy przepis o neutralizacji czasu i spóźnienie nie będzie ujęte w wynikach. Ale tylko to do pierwszego PKC, przed którym udzielaliście pomocy. Każde dodatkowe nie będzie już neutralizowane.
Na trasie rajdu spotkacie niebieskie flagi. Oznaczają, że za chwilę będzie Punkt Kontroli Przejazdu. Tam trzeba się zatrzymać, aby sędzia mógł oznaczyć nasz przejazd w protokole i na zawieszce przy kierownicy motocykla (względnie na karcie etapowej). PKP – y są często stawiane tam, gdzie jest niebezpiecznie (np. skrzyżowanie z asfaltówką) lub tam, gdzie musimy koniecznie być – wjazd na trudny odcinek lub szczyt podjazdu.
Żółte flagi oznaczają wjazd na PKC. Twój czas wjazdu na PKC liczy się dopiero od przecięcia fotokomórki przy zegarze, zatem koło żółtych flag można przejechać bez konsekwencji. W kartę drogową sędzia wpisuje czas przecięcia fotokomórki. Tak przy okazji: zgubienie karty drogowej nie skutkuje żadnymi karami, bo sędziowie mają wasze czasy wjazdu na PKC w protokołach. W takim przypadku należy zwrócić się do sędziego na PKC o wydanie nowej karty.
W pierwszym dniu zawodów, na koniec ostatniej pętli tuż przed bazą rajdu, organizator ustawia dodatkowy bezobsługowy PKC oznaczony białą flagą z czarnym krzyżem. Siedemdziesiąt metrów dalej jest stolik sędziowski, do którego podjeżdżamy o swoim czasie.


Ostróda 2007. Michał serwisuje moto przed drugim dniem

Potem wjeżdżamy na bazę rajdu, aby wykonać obsługę motocykla przed następnym dniem zawodów. Motocykl zdajemy do Parku Zamkniętego, przed którym jest ostatni PKC. Przejazd pomiędzy tymi dwoma PKC, czyli pobyt na bazie rajdu, nie może być dłuższy niż 15 minut. Może być krótszy. Ten końcowy PKC, tuż przed zdaniem maszyny do Parku Zamkniętego, jest jedynym, na który można wjechać przed swoim czasem bez karnych sekund. Również drugiego dnia, gdy kończymy rajd.



Tak dojechaliśmy do końca zawodów. Oklaskujemy zdobywców wazonów, pakujemy się i gonimy do domu. Po dobrym rajdzie przyda się ze dwa dni wypoczynku.

Zdjęcia z kolekcji autora.

14 komentarzy:

  1. O kurde. Trochę przerażające, że trzeba tyle wiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Te jajcarnia :-). Nie trzeba wiedzieć, a można wiedzieć - to raz. Dwa - tyle, to zaledwie początek:-). Trzy - prawdziwą wiedzą w tym sporcie jest doświadczenie. I na koniec - cztery - można jechać bez tej wiedzy. Tak przecież wielu robiło i dali radę. Tylko po co trudniej jak można łatwiej?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko fajnie ale jedyna blokada w startach amatorów to kaska .Wpisowe to jeszcze pół biedy będąc w klubie można coś zarobić (nie licząc składki członkowskiej) Ale dojazd paliwo nocleg oraz przygotowanie motocykla ,opony napęd klocki itd. Bardzo często są to koszty dla nas nie do przeskoczenia.Chęci są ale to nie wszystko pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuję za komentarz. Nic dodać, nic ująć. Budżet jest problemem każdego startującego, z mistrzami włącznie. Praktycznie wszyscy jeżdżący w Polsce dokładają do startów, a kasę zarabiają zupełnie gdzie indziej. Tak, realizowanie swoich pasji kosztuje. Nawet jeżeli jest się wędkarzem:-). Tak na poważnie, to są dwie recepty, które mogą choć trochę pomóc. Pierwsza, to wyjazdy z grupą zawodników - wówczas przynajmniej część kosztów się dzieli. Druga, to przejście do licencji A. Z tego co wiem, to większość klubów wspiera swoich zawodników startujących w MP, w przeciwieństwie do tych z PP. Nawet jeżeli jeździ się z tyłu tabeli, to jakieś punkty się przywozi, a to kluby lubią.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Poziom jaki prezentują zawodnicy w MP jest po za zasięgiem dla większości (nikt nie lubi być ostatni) a z kolei patrząc na frekwencję PP to jest szansa na punkty .Oczywiście jak runda PP enduro nie jest połączona z CC :] .
    Mam pytanko odnośnie prawa jazdy naprawdę jest szansa aby Komisja Techniczna przymknęła oko na jego brak , motocykl jest zarejestrowany i posiada ważne badania oraz ubezpieczenie OC ? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Z mojego dotychczasowego doświadczenia wydaje się, że prawo jazdy jest podczas większości rajdów dokumentem ważniejszym niż dowód rejestracyjny. Większość rajdów, nawet te, które są opisane jako "trasa zamknięta" ma jednak jakieś odcinki po drogach publicznych. Zawodnik, który ma prawo jazdy, musi znać przepisy KRD i tym samym potrafi się zachować w ruchu ulicznym. Szczególnie ważne jest tutaj opanowywanie emocji ( spóźnienia, niepotrzebne napędzanie się na asfaltówkach, błędne przekonanie, że uczestnictwo w rajdzie daje jakieś uprzywilejowanie na drodze publicznej). Stąd obecność prawka jest niejakim gwarantem, że jego właściciel jest bezpieczniejszym uzytkownikiem drogi niż ten bez prawka. Choć rozumiem, że wcale tak być nie musi. Tak więc większość rajdów dopuszcza udział crossówek bez rejestracji, ale prawie zawsze wymagane jest prawo jazdy. W Komisji Technicznej siedzą najczęściej jeżdżący koledzy i choć są życzliwi, nie mogą dopuścić zawodnika bez prawka jeżeli wymagane. Daleki jestem do namawiania do łamania przepisów czy przekraczania prawa. Tym niemniej zdarza się , że zawodnik zapomni dokumentów ( prawa jazdy czy dowodu rejestracyjnego), wówczas za zgodą sędziego może napisać oświadczenie, że takie dokumenty posiada i może je przedstawić na żądanie. A po rajdzie nikt się o to nie pyta. Zdarza się, że spiesząc się na rajd, zawodnik zabierze z domu dowód innego motocykla lub prawo jazdy brata. Sam o tym nie wiedząc przedstawia je komisji. Gdy komisja odkryje pomyłkę, to znów oświadczenie. Gdy nie odkryje, to zawodnik jedzie w rajdzie i tyle.
    W każdym razie, wprowadzając w błąd Komisję czy Sędziego, zawodnik bierze na siebie bardzo poważną odpowiedzialność. Skutki prawne wypadku drogowego podczas rajdu z jego udziałem są bowiem dokładnie takie same jak gdyby jechał bez wymaganych dokumentów w normalnym ruchu ulicznym i spowodował wypadek. Zatem trzeba 3 razy pomyśleć zanim coś takiego się wykręci. Wiem, że takie rzeczy się zdarzają. Ja jednak odradzam, choc każdy decyduje w tym wypadku za siebie. A prawko i tak trzeba przecież zrobić :-).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Popieram ,dzieki za odp. i życzę powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Arturze, wspomina Pan w artykule o istnieniu klasy hobby (licencja C). Czy w tym roku taka klasa pojawi się na zawodach? I jaka będzie różnica pomiędzy licencją B i C (obie przecież są stworzone dla amatorów)?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ideą powstania licencji C było umożliwienie startów dla tej grupy zawodników, którzy, z różnych przyczyn, nie mają zamiaru startować w Pucharze Polski. Puchar Polski ( licencja B) jest z założenia imprezą rangi centralnej. Wymaga więc od startujących określonego budżetu - no bo treningi, wyjazdy, sprzęt, itd. Od bodajże dwóch sezonów funkcjonuje licencja C w motocrossie i zawodnicy jadący z takim dokumentem startują w zawodach strefowych określanych w regulaminach jako "Amator" lub "Licencja C". W takiej klasyfikacji nie mogą startować zawodnicy z licencjami B i A.
    Według regulaminu Enduro na sezon 2011, GKSM wprowadziła taką licencję C do klasyfikacji rajdów jako klasę HOBBY. Oczywiście w klasie HOBBY nie będą mogli startować zawodnicy z licencjami B i A. Od zawodnika zależy, o którą licencję będzie się ubiegał. Jeżeli zacznie od licencji C, to będzie miał prawo startować wszędzie tam, gdzie będzie rogrywana klasa Hobby, Amator, Licencja C. Wtedy będzie się ścigał w swojej grupie zawodników, nazwijmy to - początkujących. Jeżeli zacznie od licencji B, to będzie miał prawo startu we wszystkich imprezach Pucharu Polski, mając świadomość, że poziom rywalizacji wśród licencji B jest wyższy. W wielu zawodach towarzyskich rozgrywana jest tylko klasa "licencja", a wtedy B jedzie razem z A.
    Wracając tylko do Enduro. To, czy będzie rozgrywana klasa HOBBY (licencja C) na danych zawodach, zależy od decyzji organizatora. Sądzę, że większość organizatorów taką klasę wprowadzi - wiadomo - wpływy z wpisowego są ważne dla budżetu organizatora. Natomiast klasa HOBBY nie będzie miała klasyfikacji z całego sezonu, a tylko w każdym rajdzie.
    Na stronie www.pzm.pl w zakładce Motocykle - Enduro - Regulaminy, jest regulamin startów na sezon 2011. Warto poczytać, bo znajomość regulaminu może tylko pomóc podczas zawodów. Jeżeli coś nie będzie jasne, to służę pomocą:-).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny wpis!! tym bardziej, że sezon za pasem:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Klasa HOBBY to wielki krok dla popularyzacji enduro. Powinni z niej korzystać zwykli zjadacze chleba nie zależnie od wieku i pojemności portfela , tacy którzy nie mają czasu na treningi. Warunek to większe limity czasowe, mniejsza ilość okrążeń(nawet jedno jeśli trasa jest bardzo długa i trudna technicznie.Niestety jestem pewien że to dziecko wyleją z kąpielom, organizatorzy nie mają obowiązku tworzenia klasy hobby więc można zapomnieć o niej!!! U nas każdy organizator nie patrzy dalej niż na czubek swojego nosa, czyli żeby nasi zawodnicy dobrze pojechali a tam jacyś amatorzy to niech sobie sami organizują zawody dookoła komina. Smutna prawda.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cieszę się, że znalazłem taki poradnik dla zawodnika. Planuję rozpoczęcie startów w PP Enduro w tym roku i nie mam w okolicy żadnego zawodnika, od którego można się czegoś takiego dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super wpis, może niedługo będzie odwaga na zawody :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń