środa, 11 maja 2011

Enduro, Enduro .. witaj kielecka góro!


Ta kielecka góra to podjazd nazywany w Kielcach – Europa, chyba jako skojarzenie z Mistrzostwami Europy, podczas których jest on zawsze włączany w trasę. Pamiętam jak jechałem go po raz pierwszy kilka lat temu. Kamieni nie było prawie w ogóle, a wystawało tylko kilka korzeni. Łukasz Kurowski, który wówczas jako młody zawodnik jeździł rajdy Enduro, podjeżdżał go chyba ze trzy razy, tak dla uciechy kibiców. A i tak zdążył na PKC. Dzisiaj, po wielu latach tłuczenia tego podjazdu, sytuacja wygląda znacznie gorzej. Podjazd jest trudny, pełen luźno leżących kamieni, wystających korzeni i uskoków w drodze na szczyt.


Podjazd Europa

Oczywiście da się go wyjechać, a czołówka Europy robi to w naprawdę imponującym stylu. Kielczanie i koledzy z Bielska radzą sobie również dobrze. Natomiast reszta, to już jak kto potrafi. Ja pozwoliłem sobie spędzić na tym podjeździe ze dwie godziny przed zawodami w piątek i znalazłem dobre ślady. Nawet jeżeli organizator otaśmował drogę najazdu, to i tak można go było wyjechać, choć jechałem na raty.


Marcin Frycz na podjeździe

No cóż, zdobywcą szczytów już nie zostanę, a w Enduro człowiek musi sobie radzić. W niedziele sprawa była łatwiejsza, bo nie było już taśm i większość jechała jak wydało – liczył się efekt, czyli obecność na PKP ulokowanego na szczycie owego podjazdu.

ZAWODY

W Kielcach rajdy są trudne i z reguły nieźle organizowane. Tym razem było jeszcze lepiej. KTM NOVI Korona Kielce pod panem Ryszardem Bracikiem zorganizował doskonałe zawody. Nie brakło niczego, co powinno być na zawodach rangi europejskiej. Było wygodne depo, wymagająca trasa, długie próby i dobrze obliczone czasy przejazdu. Funkcyjnych było w miarę, zerwane taśmy dość szybko odtwarzano. Chronometraż kolegi Grzegorza Ostrowskiego działał perfekcyjnie, a wyniki zawodów były na gwizdek. Nawet pogoda dopisała, chociaż można by się obejść bez deszczy padających z soboty na niedzielę. Do tego wszystkiego dopasowali się również kieleccy kibice, wyjątkowo podczas tego rajdu, pomocni i kulturalni. Trasa była oznakowana dobrze. Dawno już nie jechałem takich fajnych zawodów, choć lekko nie było. Do Mistrzostw Europy zgłosiło się 176 zawodników , a do Mistrzostw Polski i Pucharu Polski – dodatkowych siedemdziesięciu kilku. W sobotę wystartowało około 250 raiderów, w tym 4 zawodniczki. Blisko 90 uczestników nie ukończyło tego rajdu, więc sami widzicie, że zawody były dość trudne. Jak ktoś chciałby zacząć swoją przygodę z Enduro, to takiego rajdu nie polecam. Można znienawidzić ten sport na zawsze. Natomiast dobrze przygotowany kondycyjnie, doświadczony zawodnik powinien sobie poradzić, czerpiąc z wielogodzinnej podróży po Górach Świętokrzyskich, sporo satysfakcji.



Sylwek Jedrzejczyk i Wacek Skolarus na mecie I dnia


TRASA

Wystartowałem w sobotę o 11.22, a moto zdałem do Parku Zamkniętego o 18.41. Bez spóźnień. Trzy koła w sobotę i trzy w niedzielę. Puchar jechał po dwa koła i dla wielu chłopaków było to wybawienie. W sobotę w ostatnim kole w lesie było już dość szarawo i czasem w cieniu trasę widziałem słabo.


Grzegorz Chorodyński na mecie I dnia

Trochę to było nie fajne, bo tempo trzeba było trzymać. W niedzielę było lepiej, bo start był o półtorej godziny szybciej. Z depo ulokowanym w centrum miasta na parkingu stadionu Korony Kielce, jechaliśmy dwudziestominutową dojazdówkę do PKC, skąd ruszaliśmy w trasę. Z PKC pod mostem lecieliśmy obok torów ( nie wolno po torach, choć bywało z tym różnie :-) ) do próby Cross, wytyczonej na przebronowanej łące. Przy dojeździe na tą próbę można było zaształować maszynę w mazi, bo przejazdy wąskie, a torfowisko podmokłe. Po dwóch kołach drugiego dnia dojeżdżałem do tej próby mając przewagę nad Grzesiem Chorodyńskim i wjechałem w złą koleinę. W koło żywego ducha i musiałem moto sam wyszarpywać z błota, a sił było już bardzo niewiele.


Przed startem do testu Cross

Na próbę dojechałem na miękkich nóżkach i przejechałem ją prawie 30 sekund gorzej niż Grześ, czyli w tempie żuka gnojarka. Tym sposobem możliwe zwycięstwo z dnia rozpłynęło się w kieleckich błotach. Ten przypadek pokazuje jak złożonym, a przez to ciekawym sportem są Motocyklowe Rajdy Enduro. Można kilka godzin walczyć z konkurentami o sekundy, by jedną złą decyzją zaprzepaścić cały wysiłek. Po długiej 7-9 minutowej próbie był odcinek do drugiego PKC. Odcinek nie najtrudniejszy, ale pełen błota, podczas którego doświadczenie w szlamlochaniu miało decydujące znaczenie. ( Schlammloch – to takie niemieckie słówko oznaczające głębokie błoto – kiedyś czytałem na niemieckim portalu relację z ME w Polsce i rozbawiło mnie twierdzenie autora, że takich Schlammloch jak w Polsce, to nie uświadczysz nigdzie w Europie. Stąd nowy polski czasownik – szlamlochać – przejeżdżać przez błotko. Inna sprawą jest fakt, że Europa nie bardzo lubi szlamlochać, a najlepsi szlamlochacze pochodzą jednak z Polski.).Po drugim PKC był Enduro Test o minutę tylko krótszy niż Cross. Zatem prób na jednej pętli było na około 16 – 17 minut. Przy czym po przejeździe kilkuset zawodników nawierzchnia prób była straszliwie wybita i drugiego dnia za radą Mirka Kowalskiego mocno zwalniałem zawieszenia przed wjazdem na testy. Było bezpieczniej, bo przód już tak nie nurkował na hamowaniu, a i tak zdarzyło mi się, że na dojściu do łuku kierownica wyrwała mi się z dłoni. Jak to się stało, że wtedy nie wydachowałem, to nie mam pojęcia. Natomiast po wyjeździe z próby wracałem do ustawień podróżnych, bo na tych wolniejszych, nadgarstki byłyby do leczenia szpitalnego. Trasa od drugiego PKC obejmowała wszystko co kieleckie bezdroża mają do zaoferowania. W skład pakietu wchodziły: błota różnej wielkości, głębokości i śliskości, kamienie i korzenie, podjaździki, podjazdy i Europa podjazd oraz karkołomne zjazdy. Na prawie całej długości, szczególnie w drugim dniu, trasa wyglądała jak dzieło szalonego minera, który postanowił zdetonować na niej nadwyżki min przeciwpiechotnych. Na pierwszy PKC przyjeżdżałem z reguły z zapasem 4-6 minut, ale w drugim kole w niedzielę przyjechałem w minucie, bo musiałem zaopatrzyć terkotkami lewa chłodnicę, która odkształciła się nieco po lekkomyślnym spotkaniu z drzewem. Na szczęście trzymała ciśnienie. Podobnie jak ja :-).



Tak, tak, tam gdzie raiderzy, tam piękne dziewczyny...


WYNIKI

Osiągnięcia zawodników europejskich pozostawiamy do samodzielnego rozpoznania na stronie www.motoresults.pl w zakładce ENDURO 2011. Pewną ciekawostką jest fakt, że generalkę wygrał bardzo młody, dziewiętnastoletni zawodnik z Wysp Brytyjskich – Daniel McCanney. Czyżby nowa, wschodząca gwiazda europejskiego Enduro? Najlepszy z Polaków – Michał Szuster znalazł się na 8 miejscu. Michał przyzwyczaił nas do miejsc na podium generalki w Europie, ale zważywszy na to, że przygotowania do sezonu rozpoczął dość późno i jedzie na innym motocyklu (KTM), to ten start należy uznać za udany, tym bardziej, że Michał wygrał klasę E2 w Europie.


Michał Szuster na podjeździe

W Mistrzostwach Polski nie nastąpiły zasadnicze zmiany w układzie sił. Na pierwszym miejscu jedzie Michał Szuster ( teraz CKM Cieszyn) a za nim jego koledzy klubowi i reprezentacyjni: Sebastian Krywult i Paweł Szymkowski. Paweł po słabszej sobocie pojechał znakomicie w niedzielę i uplasował się finalnie na 4 miejscu klasy E2/E3 Junior w Europie.
Po 4 letniej przerwie pojawił się na zawodach Wacek Skolarus i nie był bynajmniej chłopcem do bicia. W generalce Mistrzostw Polski zajmuje wysoką 6 pozycję przed Marcinem Fryczem, który pojechał nieco zachowawczo. Mateusz Bembenik narzekał na zawieszenia swojego motocykla, a z rywalizacji w drugim dniu wyeliminowała go awaria elektrowni. Zaskoczył mnie pozytywnie Rafał Bracik, obejmując prowadzenie w klasie Junior MP. Nie będzie mu jednak łatwo, bo Konrad Widłak podtrzymuje swoją doskonałą dyspozycję z poprzedniego sezonu i siedzi Rafałowi na kukule przegrywając o kilkanaście sekund na 45 minut prób. A przecież w tej klasie jest jeszcze kilku dobrych raiderów, jak choćby Rafał Kiczko czy Jakub Kucharski, który pacholęciem jeszcze będąc wykazywał ogromny talent do jazdy extreme.


Jakub Kucharski na podjeździe

Bardzo udanie zadebiutował Jan Folga zajmując w tej klasie III miejsce z dwóch dni. Utrzymanie tej pozycji będzie wymagało sporego zaangażowania i co tu dużo mówić, także odrobinę szczęścia. Na koniec warto wspomnieć o niedawnym jeszcze pięćdziesiątkarzu – Andrzeju Łazarczyku, który na podium się nie zmieścił ale jechał po raz pierwszy dużym motocyklem i robił to bardzo skutecznie, kręcąc czasy niewiele gorsze od swych bardziej doświadczonych kolegów. W klasie Junior 50 doskonale pokazali się Maciek Giemza i Kacper Romaniec. Szczególnie kolega Giemza powalił mnie na kolana, bo tym swoim pierdopędem kręcił czasy znacząco lepsze niż ja. O ile lepsze, to niech sobie każdy popatrzy w wyniki, bo mnie wstyd o tym pisać :-(.


W niedziele po dekoracji ludzie rozjeżdżali się do domów i było widać, że impreza się podobała. Było wszystko co może być najlepsze w Enduro. Zawodnicy przejechali rajd bezpiecznie, a przypadkowych urazów prawie nie było. Taka impreza to prawdziwe święto tego sportu i życzyłbym sobie aby do MP i PP zgłaszało się co najmniej tylu zawodników jak do ME.

13 komentarzy:

  1. Uff, ciężki to był rajd dla amatora takiego jak ja. Bardzo podobało mi się stwierdzenie, że kieleckie bezdroża obrzydzają Enduro. Na szczęście nazbierało się niechęci tylko na dwa dni i od nowa przygotowania do rajdów trwają ;) Gratulacje za mieszczenie się w czasach i dwudniową walkę. Mnie jeszcze do takiego poziomu dużo brakuje. W miarę upływu doświadczenia mam nadzieję, że progress będzie i też dam radę Kielcom np. w październiku....?Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz. Oczywiście, że przemyślany trening bardzo szybko pozwoli koledze jeździć w czasach. Inna sprawa, że czasy rajdów do Europy są dość ciasne, a przecież Puchar jechał właśnie w tych czasch. Po raz pierwszy od kilku lat. Zatem sppóźnienia nie są niczym specjalnym. Myślę, że na koniec sezonu będzie znacznie lepiej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety organizator popełnił błąd i nie słusznie przyznał Jaśkowi 3 miejsce które należało się Jakubowi Kucharskiemu. W wynikach błąd jest już skorygowany.
    Pozdrawiam Jacek Kucharski ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mała pomyłka w wynikach. 3 miejsce zajął Jakub Kucharski

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny duży plus dla polskiego Enduro, profesjonalnie zorganizowane zawody, dzięki za relację :) no i do pamięci :najlepsi szlamlochacze pochodzą jednak z Polski!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za komentarze. Co do wyniku w klasie Junior MP, to wydaje mi się, że jednak Kuba Kucharski jest z dwóch dni czwarty. Chyba nie zmienił się dotąd punkt regulaminu Enduro, który mówi, że przy równej ilości punktów z dwóch dni,o miejscu decyduje suma czasów z obu dni. No, a Kuba ma sumę czasów gorszą niż kolega Jan Folga. Wprawdzie na liście wyników Kuba jest 3 z tą samą ilością punktów co Jan Folga, ale z sumy czasów wynika odwrotna kolejność. Myślę, że to niedopatrzenie chronometrażu. W każdym razie nagrodę za 3 miejsce odebrał w Kielcach kolega Folga.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadza się odebrał Folga ale liczy się wynik z drugiego dnia a drugiego dnia kolega Kucharski był lepszy ;)
    Pozdrawiam Jacek Kucharski

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Jacenty, Jacenty. Sprawdziłem w regulaminie MP Enduro. Jest tam następujący zapis: Jeśli w zawodach dwudniowych, po drugim dniu zawodów zawodnicy mają jednakową sumę punktów za zajęte miejsca, to o kolejności ( do nagród za zawody) decyduje suma czasów z obu dni.
    Tak było jak długo pamiętam, to znaczy długo :-). Drugi dzień decyduje w XC. W MX nagrody są za każdy dzień.
    Zatem Kuba musi się bardziej postarać :-).
    Najbliższa okazja - Sokółka. Pewnie się zobaczymy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Raczej na pewno. Widzi Pan regulamin regulaminem a z sumy czasów wychodzi na to co mówiłem że organizator popełnił błąd pierwszego dnia zapisując go do złej klasy, a drugiego dnia zrobił to samo stąd ta pomyłka ;) sprostowanie wyników zostało zrobione dopiero po wręczeniu nagród.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie bardzo rozumiem. Przecież, niezależnie od klasy, wynik czasowy jest ten sam. Żeby nie nudzić, pogadamy w Sokółce.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Filmik jakiś nakręciliście ?.
    Dziś jadąc samochodem słuchałem radio dokładniej RMF-Maxxx w przerwie na reklamę zapowiadali tam zawody Cross country w Kwidzynie! Musze przyznać, że jestem miło zaskoczony szkoda, ze o takich zawodach rangi ME czy MS niewiele słychać..
    brawo dla Kwidzyna. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. KKM Kwidzyn stara się, aby było głośno o zawodach ;-). W końcu to Mistrzostwa Polski. Filmik zaprezentujemy w przyszłym tygodniu, bo obecnie mało czasu na złożenie. Jeździmy z zawodów na zawody, ale teraz po Sokółce będzie 2 tygodnie do Kwidzyna, więc odrobimy zaległości medialne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. zawody były trudne i bolesne dla motocykla. Ale chyba o to chodzi w Enduro. Teraz w Sokółce będzie spokojniej. Do zobaczenia !

    OdpowiedzUsuń